Bóg
ma dla Ciebie plan! |
Listy do młodych ludzi SPIS TREŚCI: 1. Czy człowiek musi się nawrócić? 2. Dlaczego człowiek musi się nawrócić? 3. Jak otrzymać pokój z Bogiem? 4. Wyzwolenie z mocy grzechu. 5. Czy Bóg przeznaczył ludzi na wieczne zginienie? 6. Wybranie (dalszy ciąg poprzedniego listu). 7. Chrystus Pan - nasz Najwyższy Kapłan 8. Nowonarodzenie 9. Społeczność z Ojcem i Synem Jego Jezusem Chrystusem. 10. Chrystus - nasz Orędownik. 11. Uświęcenie. 12. O wartości czytania Biblii. 13. Modlitwa. 14. Czy jesteście ochrzczeni? 15. Wieczerza Pańska. 16. Stół Pański. 17. Uwielbienie. 18. Służba. 19. Nasza pozycja na ziemi. O ile inaczej nie zaznaczono, cytaty z Pisma Świętego podane są wg: Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Nowy Przekład z języków hebrajskiego i greckiego opracowany przez Komisję Przekładu Pisma Świętego. Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne, Warszawa 1981. 17. Stół Pański Drodzy Przyjaciele! W moim poprzednim liście pisałem o tym, co mówi Słowo Boże w Ewangeliach i w l Liście do Koryntian 11 o wieczerzy Pańskiej. Widzieliśmy, że jest to wieczerza na pamiątkę śmierci Pana Jezusa. Teraz chciałbym mówić o innej sprawie związanej z wieczerzą, którą opisano w l Liście do Koryntian 10, o społeczności. W l Liście do Koryntian apostoł Paweł daje odpowiedzi na różne pytania. Na przykład pytano go, czy chrześcijanie mogą jeść mięso zwierząt, które było ofiarowane bałwanom. Na to pytanie odpowiada on w 8 i 10 rozdziale. W Koryncie byli wierzący, którzy sądzili, że bożek nie jest niczym innym, jak tylko kawałkiem drzewa lub kamienia i dlatego możemy spokojnie jeść z ofiar złożonych bożkom. Nawet możemy iść do świątyni bożka i tam jeść z ofiar, jest przecież tylko jeden Bóg, a więc nie ma bożków. Chodzi tylko o rzecz formalną, bez żadnego znaczenia i możemy to czynić, aby nie dać zgorszenia poganom. Apostoł wie jednak, że bałwan nie jest niczym. Zwraca im uwagę, że za tym kryją się demony, jak to już Bóg powiedział w 5 Mojż. 32,17. W rzeczywistości ofiary są składane demonom. Tak więc przy ofiarach pogańskich i izraelskich jest tak, że człowiek ma społeczność z ołtarzem, na którym ofiarowano to, co je. Człowiek może mieć udział w złem, którego sam nie wykonuje. Prawdziwą mądrością jest w takich wypadkach, by nie mieć z tym nic wspólnego i trzymać się od tego z daleka. Uczestniczenie w takich rzeczach oznacza niweczenie naszego poznania, choćbyśmy tylko okazywali pozory uczestniczenia w tym, co jest fałszywe. Nie możemy tłumaczyć, że serce nie uczestniczy w tym, co człowiek czyni zewnętrznie, i to nie z powodów moralnych, lecz dlatego, że Chrystus zostaje znieważony, a nie bierze się pod uwagę chytrości szatana. Czyż chrześcijanin nie jest wyzwolony z mocy szatana, aby służyć żywemu i prawdziwemu Bogu? Czy nie jest drogo odkupiony, aby wysławiać Boga? Tego użył Duch Święty jako wprowadzenia, aby mówić nam o wieczerzy i przedstawić inną stronę tego, czego w Ewangelii nie znajdujemy. Ta sprawa nie jest opisana w Ewangeliach, ponieważ Zgromadzenie jeszcze nie istniało, a nauka o Zgromadzeniu nie została objawiona. O wielkim znaczeniu tego zagadnienia świadczy fakt, że najpierw mowa jest o tym, a dopiero potem w rozdziale 11 o obchodzeniu wieczerzy. Kolejność, w jakiej Pismo omawia te sprawy, ma wielkie znaczenie. Jeśli się nie zna nauki z l Kor. 10,15-22, wtedy niemożliwe jest obchodzenie wieczerzy w prawidłowy sposób. Społeczność krwi i ciała Chrystusa „Przemawiam jak do rozsądnych: Rozsądźcie sami, co mówię. Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest społecznością krwi Chrystusowej? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest społecznością ciała Chrystusowego?” (l Kor. 10, 15-16). Pismo powołuje się na nasze duchowe zrozumienie. Otrzymaliśmy nowe życie i namaszczenie od Świętego (l Jana 2,20), tj. Ducha Świętego, który będzie nas wprowadzać we wszelką prawdę (Jana 16,13; l Kor. 2,9-15). Słowo Boże zakłada, że każdy chrześcijanin postępuje rozumnie, że wie, co czyni. Jest w całkowitej sprzeczności z duchem chrześcijaństwa, jeśli czyni coś, czego nie rozumie lub jeśli czyni coś według ślepych pobudek. Tak więc każdy, kto bierze udział w wieczerzy, oświadcza, że ma udział w tym, czego znakiem są chleb i wino, to jest w ciele i krwi Pana Jezusa. Lecz to nie wszystko. Jest on równocześnie związany ze wszystkimi, którzy posiadają ten sam dział. W tych wierszach społeczność oznacza uczestnictwo, mamy więc cząstkę we wszystkich prawach i obowiązkach danej sprawy. Krew i ciało są od siebie oddzielone. Jest tu przedstawiony Zbawiciel, który umarł. W tym miejscu jest najpierw wspomniana krew (odstępuje się od kolejności, w której obchodzona jest wieczerza, a to dlatego, że krew Pana Jezusa jest podstawą wszystkiego). Jest to więc społeczność składająca się z ludzi, którzy mają dział w zmarłym Zbawicielu. Mają cząstkę w Jego krwi. O jakiż to przywilej! Jesteśmy obmyci w Jego krwi (Obj. 1,5), wykupieni (Efez. 1,7 i l Piotra 1,19), usprawiedliwieni (Rzym. 5,9), uświęceni (Hebr. 13,12), odkupieni dla Boga (Obj. 5,9), przybliżeni (Efez. 2,13). Jego krew oczyszcza nas od wszelkich grzechów (l Jana 1,7). Przez jego krew mamy śmiałość wejść do miejsca najświętszego (Hebr. 10,19), przez Jego krew Bóg nabył Sobie Zgromadzenie (Dz.Ap. 20, 28). Wyrażenie „ciało Chrystusa" występuje w l Kor. 10,16; 12,27 i w Efez. 4,12 jako określenie Zgromadzenia. Spotykamy je w Rzym. 7,4 i w Hebr. 10,10). Ostatnio wymienione miejsca wskazują na połączenie naszej śmierci z Chrystusem, na to, że na krzyżu cielesny człowiek znalazł swój koniec. To, czym byliśmy z natury, znalazło swój koniec w śmierci Chrystusa, jak powiedziano w Kol. 1,21-22: „I was, którzy niegdyś byliście mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki wasze złe byly, teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych i nienagannych”. Chodzi tu więc o społeczność ludzi, którzy mają cząstkę we wspaniałych skutkach dzieła Pana Jezusa, którzy umarli z Chrystusem, a teraz złączeni są jako nowe stworzenia. Choć ta społeczność jest na ziemi, „stary człowiek”, to, czym jesteśmy z natury, nie ma z tym nic wspólnego. Zgromadzenie wyrażeniem ciała Chrystusowego Ponieważ jest jeden chleb, my ilu nas jest, stanowimy jedno ciało, wszyscy bowiem jesteśmy uczestnikami jednego chleba lub, jak można przetłumaczyć: „ponieważ jeden jest chleb i nas wielu, jesteśmy jednym ciałem, gdyż jesteśmy uczestnikami jednego chleba” (l Kor. 10,17). Jest tu wyraźnie wypowiedziane to, co już rozważaliśmy w 16 wersecie. Wszyscy, którzy mają dział we krwi Pana Jezusa i w Jego ofiarowanym za nas ciele, stanowią jedną społeczność, jedno ciało. W tej części nie omawia się już nauki o jednym ciele, ponieważ przedmiotem tego fragmentu jest społeczność i jej wyłączny charakter. 12 rozdział Listu do Efezjan i inne miejsca szeroko to omawiają. W l Kor. 12,13 jest pokazane, jak powstała ta społeczność. Podstawą, fundamentem jest dzieło dokonane przez Pana Jezusa na krzyżu. Lecz jest ona utworzona przez chrzest Duchem Świętym. Pismo mówi nam wyraźnie, kiedy się to stało. Jan Chrzciciel zapowiedział, że Pan Jezus będzie chrzcił Duchem Świętym. A w Dz.Ap. 1,4-5 sam Jezus zapowiada apostołom, że mają to otrzymać po niewielu dniach, kiedy Duch Święty będzie wylany. Pismo mówi w dwojaki sposób o Zgromadzeniu jako o ciele Chrystusa, niekiedy mówi o Zgromadzeniu, jakie istnieje według Bożych zamierzeń, więc o takim, jakie kiedyś będzie w niebie (Efez. 1,22). Składa się ono z wierzących, którzy w dniu Pięćdziesiątnicy (Dz.Ap. 2) zostali ochrzczeni w jedno ciało i ze wszystkich, którzy później zostaną przyłączeni (Dz.Ap. 2,47) aż do czasu, kiedy Zgromadzenie zostanie zabrane do wspaniałości. Wtedy, na moment, całe Zgromadzenie będzie tu na ziemi w pełnej liczbie. Umarli w Chrystusie zostaną wzbudzeni, a my, tzn. ci, którzy będą żyli w tym czasie, zostaną przemienieni. Lecz jest to tylko jeden moment (zob. l Tes. 4,15-17 i l Kor. 15,51-54). Ogólnie rzecz ujmując, zawsze, kiedy chodzi o naszą odpowiedzialność i o nasze obcowanie, Pismo ukazuje Zgromadzenie jako wspólnotę wierzących, żyjących na ziemi w określonym czasie. W l Kor. 12,27 znajdujemy charakter ciała Chrystusa oglądany z tej strony i przedstawiony wyraźnie. Do Koryntian powiedziano: „Jesteście ciałem Chrystusowym, a z osobna członkami”. Można by z tego wnioskować, że wierzący na pewnym miejscu stanowili ciało Chrystusa. Byłoby wtedy tyle ciał, ile jest miejsc, na których wierzący mieszkają. Lecz na podstawie l Kor. 10,16-17 jasno widzimy, że tak być nie może. Także werset 28 to wyjaśnia. Jeśli powiedziano, jakie dary Bóg dał Zgromadzeniu, to jako pierwszych wymienia apostołów, o których wiemy, że nie byli w Koryncie. Zgromadzenie Boże w Koryncie nie było więc niczym innym, jak tylko miejscowym wyrażeniem jednego ciała, cząstką ciała Chrystusa. Lecz powróćmy do l Kor. 10,16. Wieczerza jest wyrażeniem jedności ciała Chrystusa Widzieliśmy, że jedność ciała utworzona jest przez chrzest Duchem Świętym, a więc nie przez uczestnictwo w wieczerzy. Gdyby było inaczej, wtedy Zgromadzenie tworzyliby wyłącznie ci, którzy biorą udział w wieczerzy Pańskiej. A to jest w sprzeczności z nauką Pisma i nasz werset nie mówi o tym. Kiedy Pan Jezus podał uczniom chleb, powiedział: „To jest ciało moje”, czym dał widzialny znak, widzialny przedmiot swego wydanego za nas ciała. Pismo dodaje tu, że chleb i wino jako widzialne znaki są wyrażeniem ukrytego ciała Chrystusa, to jest Zgromadzenia. Każdy, który pije z tego wina i je z tego chleba, wyraża przez to, że należy do społeczności tych, którzy mają dział we wszystkich wspaniałych skutkach Jego przelanej krwi i Jego ofiary - śmierci na krzyżu. Jest on członkiem ciała Chrystusowego. Tu Pismo uczy nas w związku z wieczerzą, kim jesteśmy, natomiast w 11 rozdziale i w Ewangeliach znajdujemy to, co my czynimy. Obchodzimy więc wieczerzę nie jako jednostki (dla nas samych), lecz wspólnie, mianowicie jako członki jednego ciała. Zawsze jest „my”, choć w związku z tym każdorazowo mowa jest o „ja”. Przez łamanie chleba wyrażamy naszą jedność ze wszystkimi członkami ciała Chrystusa. Jest rzeczą jasną, że wszystkie członki mogą uczestniczyć w tej wieczerzy, ale też tylko one, nikt inny. Jeśli dopuszczani są niewierzący, jeśli w ogóle dopuszczani są ludzie, o których nie ma przekonania, że są członkami ciała Chrystusa, wtedy nie jest to wieczerza Pańska, lecz wieczerza danej grupy ludzi, którzy ją urządzili. Tak samo jest, jeśli wzbrania się uczestnictwa takim wierzącym, którzy należą do ciała Chrystusa, a których nie można posądzać o takie rzeczy, które sam Bóg określa jako przeszkody, na przykład: niewłaściwe postępowanie, błędna nauka, łączność z rzeczami nieczystymi. Lecz jeśli stawiane są jeszcze inne warunki (np. zgodność w określonych prawdach, które nie są jednak podstawowe), wtedy czyni się wieczerzę własną, obdzierając ją z charakteru wieczerzy Pańskiej, jaką zna Pismo. Pismo wskazuje całkiem wyraźnie na istotę tej wieczerzy - jest to wspólnota Pana i Jego własności. Uczestnikami tej wspólnoty są wszyscy umarli z Chrystusem. Są oni nowymi ludźmi, którzy otrzymali nowe życie, które Pismo nazywa „duchem” (Jana 3,6) i w których mieszka Duch Święty. „Tak tedy, jeśli jest ktoś w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare rzeczy przeminęły, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor. 5,17). Wieczerza Pańska nie jest więc obchodzona według form „starego” człowieka. Jest to wieczerza Pana, który umarł i zmartwychwstał i którego Bóg uczynił Panem i Chrystusem (Dz. Ap. 2,36). Zmartwychwstały Pan zaprasza wszystkich Swoich, aby obchodzili Jego wieczerzę. On jest gospodarzem tej wieczerzy, jest więc jedynym, który decyduje o wszystkim. Czyż wieczerza, przy której decydującego miejsca nie pozostawia się Jemu, ale raczej ludziom, ujmującym wszystko od podstaw według swoich myśli, może być wieczerzą Pańską? Wyłączność wieczerzy Widzieliśmy, że jedynie prawdziwie wierzący mogą uczestniczyć w wieczerzy. W innych miejscach, jak w l Kor. 5 i w 2 Jana, są wykazane rzeczy, które stoją wierzącym na przeszkodzie w uczestniczeniu w niej. W l Kor. 10,18-22 Duch Święty kładzie nacisk na fakt, że niedobre kontakty, łączność ze sprawami niedozwolonymi, stanowią absolutną przeszkodę, nawet wtedy, jeśli się osobiście w złym nie ma udziału. Widzieliśmy, że niektórzy bracia w Koryncie byli zdania, że bożki to nic innego, jak tylko kawałki drzewa lub metalu, ponieważ istnieje tylko jeden Bóg. Nic nie szkodzi, jeśli jemy z ofiar złożonych bałwanom lub w świątyni bożka uczestniczymy w jedzeniu. Pismo jednak wskazuje z całą powagą na to, że takie wnioski są całkowicie błędne. Działem chwalców jest przeważnie to, co ich od wszystkich innych odróżnia. A dla Zgromadzenia jest tym krew i ciało Chrystusa, nie można więc łączyć ich z czymś, co jest ich zaprzeczeniem. Pismo wyjaśnia tę sprawę na przykładzie ofiar izraelskich i pogańskich. Ofiara dziękczynna z 3 Mojż. 3 i 7 jest jedyną ofiarą, z której zwykły Izraelczyk mógł jeść. Tę ofiarę ma na myśli Pismo i godnym uwagi jest, że właśnie ona jest najdoskonalszym obrazem wieczerzy i przedstawia nabożeństwo Zgromadzenia związane z wieczerzą. Była to dobrowolna ofiara, nikt nie był zobowiązany jej składać. Lecz jeśli jakiś Izraelita miał w sercu dziękczynienie i chwałę (3 Mojż. 7,llnn.) i chciał przynieść ofiarę, wtedy obowiązywały go Boże wskazania w stosunku do tego, co miał składać, aby być Bogu przyjemnym. Ponadto istniał obowiązujący przepis, określający, gdzie miał ofiarować, mianowicie przed obliczem Pana, w przedsionku namiotu zgromadzenia, gdzie Bóg mieszkał, a gdzie lud mógł spotkać Go przy ołtarzu. Widzimy, że ta służba nie może być oddzielona od ołtarza, gdyż stanowi z nim jedno. Krwią kropiono wokół ołtarza (3 Mojż. 3,2). Ofiarujący brał mostek ofiary i podnosił go przed Panem (3 Mojż. 7,30). Tłuszcz z nerkami był ofiarowany na ołtarzu i Bóg nazwał to: „pokarm ofiary ogniowej dla Pana” (4 Mojż. 28,2; 3 Mojż. 3,3-5,11,16). Ofiarujący przy ołtarzu kapłan otrzymywał prawą łopatkę, a mostek należał do Aarona i jego synów (3 Mojż. 7,31-35). Resztę mięsa mógł spożywać ofiarujący, wraz z innymi z ludu, którzy byli czyści. W 3 Mojż. 7,18-21 znajdujemy ważne wskazówki co do nieczystości. Ciało, które zetknęło się z czymś nieczystym, musiało być spalone. I na tym miejscu, w którym składamy nasze ofiary, może być coś nieczystego, przez co czysta ofiara zostanie zabrudzona i nie może być spożywana. Lecz i osobie, na której jest nieczystość, zabroniono spożywać z tej ofiary (mieć w niej udział), co dotyczy i takich, którzy - choć osobiście nie są zabrudzeni - świadomie lub nieświadomie dotykali jednak nieczystości innych (4 Mój ż. 19 i 3 Mojż. 5,17). Wyrok na te osoby jest taki sam, jakby obie zgrzeszyły. Jaki druzgocący jest wyrok Boży na ludzkie twierdzenia typu: „łączność z fałszywą nauką lub moralną nieprawością nie zanieczyszcza, jeśli się samemu nie bierze udziału w tej nauce lub w złym”. Takie są twierdzenia ludzkie. Na temat ołtarza mówi jeszcze więcej fragmentów. W 3 Mojż. 7,15-18 napisano, że mięso ofiary dziękczynnej mogło być spożywane tylko w tym dniu, w którym było ofiarowane (na ołtarzu). Łączności z ołtarzem nie wolno było przerywać, gdyż w takim razie zanikłby charakter ofiary. Ofiara dobrowolna, czyli ofiara ślubowań, mogła być jeszcze na drugi dzień spożywana, chodziło bowiem o większe oddanie serca, tak, że łączność z ołtarzem trwała dłużej. W 3 Mojż. 17 widzimy wyraźnie nakaz przynoszenia ofiary dziękczynnej do namiotu zgromadzenia, aby pokropić tą krwią ołtarz, a tłuszcz spalić na nim. Każdy, który by uczynił inaczej, miał być pozbawiony życia. W Nowym Testamencie jest to przedstawione jeszcze wyraźniej. Pan Jezus mówi w Mat. 23,19, że ołtarz uświęca dar. A więc nie tylko ołtarz jest ważniejszy niż dar, lecz ten dar otrzyma właściwy charakter dopiero wtedy, kiedy wejdzie w związek z ołtarzem. Stół Pański Ołtarz, na którym składano ofiarę dziękczynną, jest nazwany w Mal. 1,7 i w Ez. 41,22 „stołem Pańskim”. Z obu urywków wynika, że „stół” i „ołtarz” oznacza to samo. Słowo „ołtarz” wskazuje na ofiarę, którą się na nim składa, a „stół” pozostaje w związku z wieczerzą i społecznością, która jest z nim związana. Ofiara dziękczynna była wspólnym posiłkiem Boga ze swoim narodem. Bóg otrzymał swoją część, Aaron i jego dom (będący obrazem Chrystusa i Zgromadzenia widzianego jako rodzina kapłańska) otrzymali swoją część i każdy z ludu, który był czysty, dostał swoją część. Tak samo mówi Nowy Testament w Hebr. 13,10: „Mamy ołtarz, z którego nie mają prawa jeść ci, którzy służą przybytkowi”, (to są ci, którzy należą do narodu Żydowskiego). W l Kor. 10,18-20 używa się słów „stół” i „ołtarz" na przemian. Duch Święty przejmuje to wyrażenie, które On sam dał w Starym Testamencie ołtarzowi ofiary dziękczynnej i łączy go z wieczerzą Pańską i z charakterem wspólnoty tej wieczerzy. O, jakie wyrażenie: „Stół Pański”, „Wieczerza Pańska”! Jego stół to ten, do którego zaprasza swoich, aby z nim obchodzili wieczerzę. Oczywiście, że nie chodzi tu o stół drewniany, na którym leży chleb i wino. Mowa tu jest o stole umarłego i zmartwychwstałego Pana, do którego zaprasza Swoich, którzy z Nim umarli, aby z Nim jeść! Jest to stół duchowy, miejsce w Jego duchowym domu, dokąd zaprasza Swoich, aby do Niego przyszli i byli przy Nim. To jest Jego wieczerza. Czy może dla kogoś być jeszcze niejasne, że przy „Stole Pańskim” jest tylko jeden, który posiada autorytet? Że tam tylko jeden decyduje o tym, kto może przy tym stole uczestniczyć? Że tylko jeden decyduje, jak ta służba ma być wykonywana? Że tylko jeden zarządza, kto może zostać do tej służby użyty? Jedynie sam Pan decyduje o wszystkim i tylko On sam chce wszystkim kierować przez swego Ducha. Żaden człowiek nie może tu podejmować decyzji, nikt nie może tu nic czynić, jedynie wtedy, kiedy Pan chce go użyć. Tu właśnie Duch Święty kładzie nacisk na wyłączność charakteru tej wieczerzy. Nie można mieć udziału przy stole Pańskim i przy stole demonów. Miłość jest zazdrosna. Pan tak miłuje swoich, że poszedł dla nich na śmierć, na śmierć krzyżową, pod sąd Boży. On ich tak miłuje, że teraz żyje dla nich, aby się za nimi wstawiać (Hebr. 7,25). On ich tak miłuje, że ma dla nich przygotowane miejsce, Jego stół, do którego ich zaprasza, aby do Niego przyszli i obchodzili Jego wieczerzę. On nie znosi objawów obojętności w stosunku do Siebie samego, co do praw Swojej miłości i co do świętej społeczności. On wyzwolił swoich z mocy szatana i świata, został dla nich uczyniony grzechem, aby człowiek według ciała został przyprowadzony do końca pod sądem świętego i sprawiedliwego Boga. Jakże mógłby jeszcze znosić u Swoich jakąś łączność z szatanem czy światem oraz z zasadami człowieka naturalnego? I to jeszcze na tym miejscu, gdzie są przy Nim, aby rozmyślać o Jego cudownym dziele miłości, o Jego oddaniu się na krzyż, gdzie im to wszystko jest przedstawione, gdzie daje im złamany chleb i nalewa wino, mówiąc przy tym: „To jest krew moja, która za was będzie wylana. To jest ciało moje, które za was będzie wydane. To czyńcie na moją pamiątkę!”. Czy serce, które Go miłuje, może być na tym miejscu obojętne w stosunku do Jego praw? Czy może postępować tak, nie pytając w modlitwie: „Panie, co chcesz abym czynił? Gdzie jest to miejsce, do którego mnie zapraszasz? Gdzie jest Twój stół, gdzie mogę obchodzić twoją wieczerzę?”. Lecz jeśli dziecko Boże tak nie czyni, Pan jest ten sam, nie przyzna się do wspólnoty przy swoim stole z takimi, którzy są obojętni wobec Jego praw. „Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie” (Mat. 12,30). „Albo czy chcemy Pana pobudzać do gniewu? Czyśmy mocniejsi od niego” (l Kor. 10,22). Czy macie już dział przy stole Pańskim, gdzie obchodzi się jedynie jego wieczerzę? Z serdecznymi pozdrowieniami Wasz w miłości naszego Pana złączony brat H.L.H. 18. Uwielbienie Drodzy Przyjaciele! W poprzednich listach mówiliśmy o wieczerzy, a teraz chciałbym napisać trochę o uwielbieniu, które jest ściśle związane z wieczerzą, lecz nie jest tym samym. Obchodzenie wieczerzy, jak to przedstawia Pismo, kieruje nas ku uwielbieniu, lecz samo nie jest uwielbieniem. Co więc jest uwielbieniem? Inaczej możemy je określić jako część przynoszoną Bogu na podstawie tego, czym jest Bóg i czym jest dla tych, którzy Go uwielbiają. Hebrajskie słowo używane najczęściej w Starym Testamencie dla określenia uwielbienia oznacza „pokłonić się”. Jest ono np. użyte w l Mojż. 18,2. Greckie słowo użyte w Nowym Testamencie „prosku-neo” oznacza „oddanie czci” w stosunku do Boga oraz do ludzi. Jest rzeczą jasną, że powinnością każdego rozumnego stworzenia jest wielbić Boga. Aniołowie wielbią go (Neh. 9,6), Jego święci uwielbiają Go. W wiecznej Ewangelii ludzie są wzywani, aby dać Bogu chwałę i uwielbiać Go (Obj. 14,7). Wkrótce też wszystko na ziemi będzie Go czcić (Sof. 2,11; Zach. 14,16; Ps. 86,9 i inne miejsca). Podczas, kiedy aniołowie chwalą Boga w prawdzie, gdyż wiedzą, kim On jest, to ludzie nie narodzeni z Ducha będą Go wkrótce chwalić, ponieważ doświadczą Jego mocy w sądach, albo dlatego, bo będą chcieli korzystać z przywileju życia pod panowaniem Pana Jezusa. Ale takie zewnętrzne wielbienie nie jest tym, czego Bóg żąda od człowieka. On chce uwielbienia płynącego z serca, takiego uwielbienia, które powstaje z uczucia miłości człowieka do Boga. O tym mówił do nas i Jego Słowo poucza nas o charakterze, o mocy i prawdziwym znaczeniu uwielbienia. W Ewangelii Jana 4, Pan mówi o tym w prostych, jasnych słowach. Właściwe miejsce dla uwielbienia Niewiasta samarytańska powiedziała do Pana: „Panie, widzę, żeś prorok. Ojcowie nasi na tej górze oddawali Bogu cześć; wy zaś mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy Bogu cześć oddawać” (Jana 4,19-20). Jak wielu ludzi w naszych czasach, tak i ona pytała jedynie o zdanie ludzi, „wy mówicie”. Nie pyta o to, jaka jest wola Boża w tej sprawie. Nie przyszło jej nawet na myśl, żeby zapytać, czy Pan nie oznajmił Swojej woli i czy nie wybrał tego czy innego miejsca. Czy nie wskazał wyraźnie na Jeruzalem? Dawid doznał tego, kiedy Bóg przyjął jego ofiarę na klepisku Ornana (l Kron. 21,28). Salomon znał wybór Boży, gdy zaczął budować świątynię (2 Kron. 3,1). Kiedy zakończył budowę, Bóg zapewnił go, że dobrze postąpił i że jego imię będzie tam przebywało na wieki (2 Kron. 7,16). Wynika z tego, że niewiasta nie znała zupełnie jasnych wypowiedzi Pisma. Lecz czyj to był błąd, że była w nieświadomości? Wyjaśni to może stan, w którym się znajdowała od urodzenia. Nie jest to jednak usprawiedliwieniem. Powoływała się na łączność z Bogiem Jakuba, ale nie wiedziała i nie sprawdzała, czy Bóg Jakuba objawił swoje myśli w tych sprawach. Powoływała się na to, co czynili „nasi ojcowie”. Poprzez całe stulecia centralnym ośrodkiem uwielbienia dla Samarytan była świątynia na górze Gerazim; fakt ten nie mógł jednak w żaden sposób usprawiedliwić życzenia, aby ta świątynia była prawdziwym miejscem chwały. Niewiasta chodziła śladami jej ojców, chwaliła Boga jak oni. Pozostaje jednak pytanie: „Czy to miejsce jest wybrane przez Boga, aby jego lud mógł się tam zbliżać do niego i uwielbiać Go?”. Jedna wypowiedź w Słowie Bożym: „Tak mówi Pan” niweczy wszystkie jej myśli, argumenty i uczucia. I dalej: powiedzmy, że rzeczywiście nie znała objawienia dotyczącego Jerozolimy. Czy chwała, zanoszona w niewiedzy na górze Gerazim, musiała być przyjęta przez Boga? Bez wątpienia, było tam wielu Samarytan, którzy byli przekonani o tym, że we właściwy sposób chwalą Boga. Lecz czy taka chwała stała się dlatego Bogu przyjemna? Czy ludzkie sumienie stoi ponad wypowiedziami Słowa Bożego? W żadnym przypadku! Dlatego też Pan Jezus odrzucił roszczenia Samarytan: „Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów”. Trzy sprawy są w tej rozmowie szczególnie uwypuklone: 1. Jest rzeczą niebezpieczną i złą formułować własne zdanie o przedmiocie, co do którego Bóg oznajmił nam swoją wolę. 2. Wielbienie Boga w taki sposób, w jaki to czynili nasi ojcowie, nie daje w ogóle żadnej pewności, że czynimy to w należyty sposób. 3. Jeśli czynimy coś w dobrej wierze, dla Boga nie jest to powodem, aby to przyjąć. Miarodajna jest jedynie wypowiedź Boga na temat danej sprawy. Obowiązkiem ludu Bożego jest kierować swoje myśli według myśli Bożych (3 Mojż. 5,17). Pan nie mówi już o Jerozolimie. Prawdę stawia jasno i wyraźnie, aby potem oznajmić coś nowego. Pod zakonem Jerozolima była miejscem uwielbienia na podstawie Bożego autorytetu. Lecz potem Syn Boży przyszedł na ziemię, „Bóg objawiony w ciele” (l Tym. 3,16; l Jana 1,18; Mat. 11,27). Czyżby to było bez wpływu na uwielbienie Boga przez ludzi? Czy uwielbienie nie opiera się na poznaniu Boga? Rzeczy istotne w chrześcijaństwie W Ewangelii Jana 4,10 Pan Jezus w krótkich słowach wypowiada się na temat nowego czasu, to jest wieku Zgromadzenia. „Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej” (Jana 4,10). „Dar Boży”! - w tych słowach znajdujemy pełne objawienie Boże. W zakonie Bóg nie był objawiony jako dawca. Był tym, który żądał. Żądał, aby ludzie Mu służyli i dawał błogosławieństwo na gruncie posłuszeństwa względem Jego przykazań. Mieszkał w ciemności (5 Mojż. 4,11; 5,22-23; Ps. 18,12), to znaczy nie objawił się, ale ukrywał swą prawdziwą istotę. Nie znaczy to, że zakon był zły - jest on święty, prawy i dobry. Człowiek był grzesznikiem. Im większy nacisk kładziono na sprawiedliwe żądania zakonu, tym bardziej widoczne stawały się grzechy ludzkie. Gdyby to było prawdą, co niektórzy mówią, że zakon jest obrazem Boga, wtedy człowiek byłby bez reszty zgubiony i opuszczony. Lecz to nie jest prawdą. Zakon - choć pochodzi od Boga - nie jest samym Bogiem ani też obrazem Boga. Jest on jedynie moralną miarą tego, jak musi się zachowywać grzeszny człowiek przed Bogiem. Bóg jest światłością, jest miłością. Jeśli człowiek uznaje głębokość swej nędzy, wtedy Bóg obdarza go chętnie i doskonale. Ten, który objawił Boga na ziemi doskonale, powiedział: „Bardziej błogosławioną rzeczą jest dawać niż brać” (Dz.Ap. 20,35). Czyżby Bóg zawodził w tym, co sam zwie „błogosławionym”? Bóg byłby pod zakonem odbierającym, gdyby nie przestępowano zakonu. W Ewangelii zaś jest On zawsze dającym. I daleko więcej: On dał najlepsze, co miał i to takim, którzy nie zasługiwali na nic innego, jak tylko na wieczne zatracenie. W Liście do Hebrajczyków przedstawiona jest pozycja Żyda pod zakonem oraz pozycja chrześcijanina. Izraelczykowi nie była jeszcze objawiona droga do świątyni (Hebr. 9,8). Składane ofiary nie mogły zgładzić grzechów (Hebr. 9,9; 10,4,11). Najwyższy kapłan podlegał słabościom i musiał za swoje własne grzechy składać ofiarę (Hebr. 5,3). Chrześcijanin jest uczyniony na zawsze doskonałym (Hebr. 10,14) i posiada oczyszczone sumienie (Hebr. 9,14). Ma więc wolny przystęp do miejsca świętego, zasłona bowiem jest rozdarta, a droga do Boga otworzona. Ma on wielkiego Kapłana nad domem Bożym, który jest doskonały na wieki (Hebr. 10,19-22; 7,28). O, jakim dawcą jest Bóg! Ale było to możliwe jedynie dzięki wspaniałości i uniżeniu Syna Bożego, który przyszedł na ziemię i cierpiał bezgranicznie za grzesznych wrogów. Ta niewiasta go nie znała, najwyżej widziała w nim przyjaznego Żyda, lecz nigdy nie myślała, że jest to sam Bóg nieba i ziemi, Jednorodzony w łonie Ojca. Gdyby była poznała coś z tego, prosiłaby Go, a On dałby jej wody żywej. Według Jana 7,39 woda żywa jest obrazem Ducha Świętego, który mieszka w wierzących. Tak, mamy tu Bożą łaskę jako źródło, z którego wszystko wypływa, mamy wspaniałości osoby Syna i Jego obecność na ziemi między ludźmi. Na koniec mamy jeszcze samego Syna, który we Własnej wspaniałości daje spragnionym duszom wodę żywą - Ducha Świętego. Te sprawy stanowią podstawę chrześcijańskiego uwielbienia. Ojciec szuka chwalących Go Chwalić Boga - to musiało być czymś nowym dla tej niewiasty. Izrael był synem Bożym, jego pierworodnym (Jer. 31,9), lecz nigdy nie chwalili Boga jako Ojca, ponieważ „nikt nie zna Ojca, tylko Syn i komu by Syn chciał go objawić” (Mat. 11,27). Zasadniczym składnikiem chrześcijańskiego uwielbienia jest znać Boga jako Ojca w jego łączności ze swym ludem, który Go jako takiego uwielbia. Ale to objawienie jest sprawą osobistą, co wyrażają słowa: „komukolwiek Syn chce go objawić”. Kto ma to poznanie, posiada je od Syna (Jana 1,18). Po dokonaniu Swego dzieła doprowadził Swoich uczniów na Swoją własną pozycję w relacjach z Ojcem: „Idę do Ojca mego i do Ojca waszego”. To jest dział nawet najmłodszego w wierze. Do takich dzieci w wierze zwraca się apostoł: „Piszę wam dziateczki, że poznaliście Ojca" (l Jana 2,13; por. Jana 17,2-3). Ojciec szuka chwalących Go. Jakaż to łaska! W Izraelu każdy musiał iść trzy razy w roku do Jerozolimy, aby chwalić Boga (5 Mojż. 16,16). W Tysiącletnim Królestwie wszystkie narody ziemi będą musiały przyjść co roku do Jerozolimy i tam go uwielbiać. Kto tego nie uczyni, zostanie ukarany (Zach. 14,16-19). Lecz Ojciec szuka prawdziwie chwalących Go, a są nimi tacy, dla których nie jest to tylko zewnętrzną formą, ale sprawą serca. Jakie znaczenia ma dla nas takie szukanie Ojca? Chwalenie w duchu i w prawdzie „Lecz nadchodzi godzina i teraz jest, kiedy prawdziwi czciciele będą oddawali ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. Bóg jest duchem, a ci, którzy mu cześć oddają, winni mu ją oddawać w duchu i w prawdzie” (Jana 4,23-24). Znajdujemy tutaj charakter chrześcijańskiego uwielbienia. Prawdziwe uwielbienie nie jest jakimś formalnym, ziemskim nabożeństwem, ale pozostaje w zgodności z tym, czym jest Bóg i wychodzi z założenia, że Bóg jest objawiony w pełni. Dlatego żaden niewierzący nie może w ten sposób Boga uwielbiać. Tylko przez nowe narodzenie otrzymaliśmy nowe życie, które Pismo nazywa „Duchem” (Jana 3,6; Rzym. 8,16). Jest to uwielbienie duchowe, według nowego człowieka, w zgodności z tym, czym jest Bóg. Ale i wierzący mogą być nieduchowi. Apostoł Paweł nie mógł mówić do Koryntian jako do duchowych, gdyż byli cielesnymi. Nie byli w „ciele”, bo takimi byli przed swym nawróceniem. Ale choć byli nowonarodzeni, a więc posiadali nowe życie, które jest „Duchem”, postępowali i myśleli cieleśnie, to jest tak, jak myśli człowiek naturalny. Boża służba Izraela była ziemska i naturalna. Odbywała się w pewnym geograficznie określonym miejscu, we wspaniałej świątyni. Służba ta była uregulowana do najdrobniejszych szczegółów, a człowiek ubrany w kosztowne szaty, przy wspaniałej muzyce przynosił najwyższe i najlepsze, co ziemia może dać. Nic nie było tam duchowego. Nie było nawet warunku dla kapłana, śpiewaka czy ofiarującego, aby musiał być nowonarodzonym. Ale to wszystko wprowadził sam Bóg, gdyż była to służba ziemskiego ludu dla Boga, który się im nie objawił, ale był ukryty w ciemności. Lecz na krzyżu Bóg uczynił koniec z człowiekiem naturalnym. My, którzy jesteśmy odrodzeni, którzy uwierzyliśmy w Pana Jezusa, jesteśmy umarłymi z Chrystusem (Rzym. 6,8). Mamy chodzić według nowego życia, które wlał w nas Duch Święty przez nowonarodzenie. Duch Święty mieszkający w nas jest mocą Bożą, która nas uzdalnia do wykonywania tego. Tak też uwielbienie nasze musi być duchowe. Jest to koniecznością, od której nie możemy być zwolnieni. Jak Pan Jezus stwierdził w wersecie 14, Duch Święty jest mocą każdego chrześcijańskiego uwielbienia. Zgodnie z tym, nie mamy podanej formy ani ceremoniału dla naszego uwielbienia. Jest to tym bardziej godne uwagi, że w Izraelu wszystko było uregulowane do najmniejszych szczegółów. Nie znamy nawet słów, jakimi Pan dziękował przy ustanowieniu wieczerzy. Nie mamy żadnego opisu wieczerzy przez apostoła, który łamał chleb. Nie znamy pieśni, o której byśmy wiedzieli, że była śpiewana za czasów apostolskich. Nie posiadamy książki z chrześcijańskimi psalmami. Winniśmy jedynie przez Ducha Świętego sprawować służbę Bożą (Fil. 3,3). Jeżeli będziemy powracać do starotestamentowych form i chrześcijańskie uwielbienie będziemy dopasowywać do nich, wtedy zgubimy oznaki chrześcijaństwa, mianowicie uwielbianie w Duchu Bożym (przez Ducha Bożego). Uwielbienie musi być jednak czynione nie tylko w „w Duchu”, ale też i „w prawdzie”. Co jest prawdą? - pytał Piłat. Nie wiedział, że ten, który stoi przed nim, ukoronowany cierniową koroną, jest Prawdą. Prawdą jest to, co Bóg o Sobie samym objawił, Syn zaś jest tym, który Go objawił. W pewnym sensie i Izrael wielbił Boga w prawdzie, bowiem ich służba Bogu była zgodna z objawieniem Boga Jahwe w tamtym czasie. Lecz teraz został doskonale objawiony, gdyż „Bóg objawiony w ciele”, którego możemy poznać przez nieskończoną łaskę (l Jana 5,20) był na ziemi. Z pewnością wzrasta nasze poznawanie prawdy. Duch Boży działa w nas, aby nas wprowadzać we wszelką prawdę, lecz różnica istniejąca pomiędzy wierzącymi jest bardzo znikoma w porównaniu z różnicą między kimś nieodrodzonym a najmłodszym w wierze. Człowiek w swej istocie jest całkowicie niezdolny, by poznać Boga. Nie jest w stanie, podobnie jak krowa nie jest w stanie pojąć nauki czy filozofii. Przez nowonarodzenie otrzymaliśmy życie, które jest Duchem i przez które jesteśmy w stanie poznać Boga. Jest to „Boska natura” (2 Piotra 1,4). W nowym życiu działa w nas Duch Święty będący także mocą Bożą, która przyprowadza to nowe życie do łączności z samym Bogiem (Jana 4,14). Do małych dzieciątek w Chrystusie powiedziano: „Macie namaszczenie od Świętego...” (l Jana 2,20-21). Tak więc możemy się zbliżyć do Boga, naszego Ojca. Przez moc Ducha Świętego, który przywodzi nasze nowe życie do łączności z samym Bogiem, widzimy Go i cieszymy się z Niego. Czy widząc Boga takim, jakim On jest, nie będziemy pełni zachwytu i czy nie będziemy czuli potrzeby wypowiadania tego przed Nim? Każde dziecko Boże, które nie pozostało przy otrzymanych błogosławieństwach, ale podniosło oczy do samego dawcy, wie z doświadczenia, że jest to niemożliwe. Wspaniałość Ojca i wspaniałość Syna jest tak wielka, że nasze serca są za małe, aby objąć to, co oglądamy. Jeszcze mniej jesteśmy w stanie wyrazić to w słowach. Ale my chwalimy w „Duchu”, więc nasze uwielbienie składa się nie z naszych słów, ale z duchowych odczuć, jakie wznoszą się z naszych serc. Teraz jednak pozostaje jeszcze pytanie: Gdzie musimy uwielbiać? Bez wątpienia każdy wierzący musi uwielbiać osobiście. Jakże moglibyśmy rozważać dzieło Pana Jezusa, Jego miłość i łaskę Ojcowską bez dziękczynienia i uwielbiania? Te rzeczy mamy wspólne ze wszystkimi dziećmi Bożymi. Czy to nie prowadzi samo przez się do uwielbienia? Gdzie jesteśmy więcej kierowani ku uwielbieniu, jak nie tam, gdzie jesteśmy zgromadzeni po to, by opowiadać śmierć Pańską i odbierać z Jego ręki przełamany chleb i rozlane wino? Wtedy oglądamy Go w doskonałości Jego dzieła i Jego miłości. Nasze spojrzenie na zabitego Baranka w niebie poprowadzi do tego, że będziemy Go uwielbiać i śpiewać Mu (Obj. 5). Ale na ziemi też tak jest. Schodzimy się, żeby głosić jego śmierć. Samo obchodzenie wieczerzy nie jest żadną służbą Bogu, ale kiedy ci, którzy obchodzą wieczerzę są duchowi, a nie cieleśni, wtedy nie może być inaczej, lecz będą dziękowali i uwielbiali Go. Dopiero wtedy obchodzenie wieczerzy stanie się służbą Bożą. A więc, czy pojedyncza osoba może przynieść uwielbienie godne Boga? Adam przed upadkiem mógł Bogu dziękować za Jego dobroć. Ale teraz Bóg jest w Panu Jezusie doskonale objawiony. Uwielbienie, które wznosi się na tę wysokość, przynoszone przez jednostkę, wymaga duchowego poziomu osoby, który ją stawia prawie na tym samym poziomie z tym, którego uwielbia. W l Kor. 14 znajdujemy uwielbienie w Zgromadzeniu. Dowiadujemy się, na jakiej podstawie i przez kogo jest teraz Bóg uwielbiany. Jest to ważne dopełnienie naszej wiedzy o woli Bożej. Widzimy, że śpiew, dziękczynienie i wysławianie były od początku częścią składową uwielbienia. Widzimy też, że nie było to związane z jedną osobą, lecz z porządkiem i z działaniem Bożym w Zgromadzeniu (zob. wersety 12-17). Pan kładzie duży nacisk na rozumną chwalę Swego ludu. Jego lud zgromadza się ze świadomością, że Pan Jezus jest jedynym, który ma autorytet pośród nich i który jedynie może decydować, kogo chce użyć. Pan wykonuje to przez Ducha Świętego, który mieszka w Zgromadzeniu. Nie chodzi o to, czy służbę tę wykonuje jeden człowiek czy dziesięciu, czy może dwudziestu, ale chodzi o to, czy Duch Święty ma wolność, aby używać, kogo chce, obojętnie czy to będzie jeden, pięciu czy dziesięciu, których może i chce użyć. Czy znacie osobiście z waszego doświadczenia takie uwielbienie? Nie jest to sprawą rozumu, lecz, jak widzimy, jest to sprawa serc, które się zajmują Ojcem, który dał swego jednorodzonego Syna dla nich na śmierć krzyżową i które rozważały cnoty Zbawiciela, Bożego Syna, który ich umiłował i Siebie samego za nich ofiarował. Z serdecznymi pozdrowieniami Wasz przyjaciel H.L.H. 18. Służba Drodzy Przyjaciele! Życie chrześcijanina winno być rozważnym braniem i dawaniem. Ma ono być jak zbiornik wody, do którego z jednej strony woda dopływa, a z drugiej wypływa. Chrześcijanin, który jedynie odbiera, lecz nigdy nie daje, staje się zamyślonym mistykiem (tajemniczym, uzależnionym od uczuć pobożnisiem). I odwrotnie, chrześcijanin, który jest zajęty jedynie dawaniem, tak, że nie znajdzie czasu, aby mógł sam odbierać, zbankrutuje duchowo. W jednym z poprzednich listów zwróciłem już na to uwagę, że każda służba musi się wywodzić od miejsca „u stóp Pana Jezusa”, gdzie słuchamy Go i mamy z nim społeczność. To, co dotyczy uwielbienia, oglądaliśmy w Marii. On potrafiła we właściwym momencie namaścić Pana Jezusa kosztowną maścią. Ponieważ często przebywała u jego nóg, znała jego osobę i jego myśli. Także u Marty widzimy, że służyła mu, lecz dopiero wtedy, kiedy w swoim zatroskaniu odebrała od Niego. W tych dwóch obrazach występują dwie strony służby chrześcijańskiej. W Marii oglądamy stronę zwróconą ku Panu, ku Bogu, w Marcie zaś stronę zwróconą ku ludziom. W l Piotra 2,5 czytamy, że jesteśmy „kapłaństwem świętym, aby przynosić duchowe, przyjemne ofiary Bogu przez Jezusa Chrystusa”. Potem czytamy, że jesteśmy „królewskim kapłaństwem”, abyśmy wysławiali cnoty tego, który nas powołał z ciemności do Swojej cudownej światłości. Chciejmy się nieco zająć drugą stroną tej służby. Pierwszą stronę omówiliśmy już przy wieczerzy i uwielbieniu. Ważną zasadą Pisma Świętego jest to, że każda służba musi być czyniona z polecenia Pana i z odpowiedzialności wobec Niego. Każdemu, kto rozważy tę sprawę, stanie się to całkowicie jasne. Sługa Pana przekazuje ludziom Boże posłannictwo. Czy wobec tego może być inaczej aniżeli tak, że Bóg sam powołuje Swoje sługi i udziela im darów, jakich potrzebują? Tak też czytamy w Efez. 4,7-12 (w kontekście Ps. 68,18), że zmartwychwstały Pan odbierał te dary i rozdzielał je Swoim. Wszystkie inne miejsca Pisma, w których ta sprawa jest omawiana, potwierdzają to. On powołuje, kogo sam chce „I wstąpił na górę i wezwał tych, których sam chciał, a oni przyszli do niego. I powołał ich dwunastu, żeby z nim byli i żeby ich wysłać na zwiastowanie Ewangelii” (Mar. 3,13-14). W tym miejscu chodzi o powołanie apostołów. Zadanie, jakie odebrali, nie może być porównane z zadaniem, które On daje teraz Swoim sługom. Według Mat. 10, mieli oni głosić Ewangelię jedynie Żydom. Potem, kiedy Pan został przez Izraela odrzucony i dokonał dzieła zbawienia na krzyżu, dał im w Mar. 16,15 nowe polecenie pójścia na cały świat. Jednak zasady Jego powołania są te same. W Mar. 3,13-14 znajdziemy trzy ważne sprawy związane z powołaniem. Po pierwsze: Pan powołuje, kogo On chce. Po drugie: powołuje, aby oni byli przy nim. Po trzecie: wysyła ich, aby głosili zbawienie. To pierwsze jest ww. zasadą. Pan powołuje swoich pracowników według swojej woli. Mówi do Jeremiasza: „Wybrałem cię sobie, zanim cię utworzyłem w łonie matki, zanim się urodziłeś, poświęciłem cię, na proroka narodów przeznaczyłem cię” (Jer. 1,5). O Janie Chrzcicielu przepowiedział anioł Pański według tej samej zasady (Łuk. 1,13-17). Również apostoł Paweł pisze o sobie: „Ale gdy się upodobało Bogu, który mnie sobie obrał, zanim się urodziłem i powołał przez łaskę swoją, żeby objawić Syna swego, abym go zwiastował między poganami, ani przez chwilę nie radziłem się ciała i krwi” (Gal. 1,15-16). Żaden człowiek, żaden sługa Boży ani samo Zgromadzenie nie mają nic wspólnego z powołaniem pracowników Pana. To prawo zachował sobie wyłącznie Pan. Podobnie jak widzieliśmy w proroctwie Jeremiasza oraz w Liście do Galacjan, takie przygotowanie odbywa się już przed urodzeniem i trwa dalej do czasu, kiedy Pan po nawróceniu o takim powołaniu zadecyduje. Być przy Panu Ale do czego Pan powołuje? Czy powołuje nas, byśmy zaraz po nawróceniu wykonywali wielkie dzieła? Powołuje „żeby z nim byli”. Koniecznym warunkiem prawdziwej służby dla Pana jest, aby najpierw byli przy Nim i żeby byli przez Niego pouczeni. Między Mar. 3,13 a Mar. 6,7, kiedy Pan posyła uczniów, upłynął długi okres. Kiedy spełnili to specjalne zadanie, wtedy Pan bierze ich znów ku Sobie. Żadna służba nie może być błogosławiona, jeśli sługa nie podchodzi do niej będąc najpierw w obecności Pana, a po służbie znowu tam nie wraca. Czy czynimy tak jak apostołowie wg słów Pisma Świętego: „i apostołowie zgromadzili się do Jezusa i mówili mu wszystko, co czynili i czego uczyli”? Jakie błogosławione i pouczające musiało to być dla nich, kiedy byli zebrani przez Pana na osobności, aby mógł w ciszy z nimi mówić o wszystkim, co czynili i czego uczyli. Gdybyśmy więcej tego szukali, czy służba nasza nie byłaby wtedy bardziej błogosławiona? Obecnie nie możemy być cieleśnie przy Panu jak niegdyś uczniowie, ale duchowo tak. W Jana 14,21 czytamy: „Kto ma przykazania moje i przestrzega ich, ten mnie miłuje, a kto mnie miłuje, tego też będzie miłował Ojciec i ja miłować go będę i objawię mu samego siebie”, a następnie w wersecie 23: „...Jeśli kto mnie miłuje, słowa mojego przestrzegać będzie i Ojciec mój umiłuje go i do niego przyjdziemy i u niego zamieszkamy”. Miłość do Pana będzie potwierdzona, jeśli zachowywać będziemy jego przykazania (zob. także l Jana 5,3). Jakże to przeczy sobie, jeśli ktoś twierdzi, że miłuje Pana, a spokojnie postępuje nadal w przeciwieństwie do jego poleceń. Werset 23 sięga jeszcze głębiej - jeśli ktoś rzeczywiście Pana miłuje, ten nie zadowala się tylko tym, aby czynić tylko to, co Pan wyraźnie nakazuje. Dla niego samo życzenie Pana jest wystarczające, aby je spełniać. Miłość dąży do tego, żeby się jemu podobać. W Nowym Testamencie jest niewiele wyraźnych przykazań. Ale Pan objawia w Słowie swoje myśli w oczekiwaniu, że jego dzieciom to wystarczy, aby według nich postępowały. A gdzie to ma miejsce, tam przychodzi Ojciec i Syn, aby u takiej osoby zamieszkać. My możemy też być z Nim. Jest jednak konieczne, żeby On uzdolnił nas do służby, jaką chce nam powierzyć. Przez niego wysłani W Mar. 6,7 Pan rozsyła uczniów. Pouczył ich, dlatego są zdolni do służby zleconej im przez Pana. Według osądu otoczenia było inaczej - ludzie widzieli w apostołach tylko „prostych -i nieuczonych ludzi” (Dz. Ap. 4,13). Według poglądów ludzkich właśnie takimi byli. Nie studiowali ówczesnej teologii, ani nie wiedzieli, jak poszczególni rabini wykładają Biblię. Takich właśnie uczniów Pan powołał. Lecz oni byli z Nim. Widzieli to ich nieprzyjaciele (Dz.Ap. 4,13). Dlatego Pan mógł ich użyć do najważniejszej służby. Przez kazanie Piotra nawróciło się w jednym dniu 3 tysiące ludzi. Ich nauka i ich społeczność były podstawą nowego dzieła, jakie Bóg w tym dniu zapoczątkował: założenie Zgromadzenia Boga Żywego (Dz.Ap. 2,42). Nie myślmy, że przed tym dniem nic nie czynili. Od pierwszego dnia, kiedy znaleźli się przy Panu, miał dla nich coś do wykonania. Wykonywali prace pomocnicze - zwykłe czynności. Mieli udział w trudach i nieprzyjaźni skierowanej wobec nich z powodu Ewangelii (Mar. 3). Wiosłowali, kiedy Pan płynął przez morze (Mar. 4,35-41), itd. Od pierwszego dnia naszego nawrócenia Pan chce nas użyć, kiedy jesteśmy z Nim. Zawsze jest coś do czynienia, jeśli chcemy działać dla Pana. Możemy rozdawać broszury, możemy zapraszać na ewangelizację i rozważanie Słowa Bożego, możemy też pomagać w przygotowaniu zebrań itd. Jeśli chcemy coś czynić, Pan da nam pracę. Lecz musimy być gotowi, aby to wszystko, co Pan nam poleca, czynili. Nie oczekujmy też, że otrzymamy od Pana jakieś wielkie zadanie. W Mat. 25 Pan daje talenty „każdemu słudze według jego zdolności”. Godny uwagi jest fakt, że to nie sługa z pięcioma talentami czy ten z dwoma nie zdziałał nic, ale ten z jednym i dlatego Pan nazwał go sługą złym i leniwym. Nie pomnożył tego talentu, więc zostanie mu zabrany i dany temu, który powierzonymi mu talentami pilnie obracał. W ten sposób otrzyma jeszcze więcej. Im pilniejszymi jesteśmy w małych rzeczach, które Pan nam powierza, tym prędzej może nam zlecić większe zadania, jeśli małe dzieła wykonujemy naprawdę w posłuszeństwie i w zależności od niego. Przed wielu laty, na górzystym terenie Ameryki, żyła pewna prosta dziewczyna, która nie chodziła do szkoły ponad trzy miesiące. Zarabiała cztery dolary, z czego jeden płaciła za mieszkanie, jeden na misję, a pozostałe dwa dawała swemu biednemu ojcu, który utrzymywał liczną rodzinę. Była to najhojniejsza dawczyni z całej okolicy. Wieczorami, często do późnej nocy, wykonywała jeszcze dodatkowe prace, aby zarobić na swoją odzież. Pewien sługa Boży odwiedzał te okolice. Ponieważ miał trudności z zakwaterowaniem, oddała mu do dyspozycji swój pokoik. Na jej stole leżała Biblia, w której prawie na każdej stronie znajdował notatki. Najwięcej jednak uderzyła go jedna w Mar. 16,15, gdzie czytamy: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszystkiemu stworzeniu”, a obok tego napisane było dużymi literami: „O, gdybym i ja mogła to czynić!”. Następnego dnia rozmawiał z nią o tym; dziewczyna wybuchła płaczem, tak że nie mógł z niej wydostać ani słowa. Później jednak opowiedziała mu swoją historię. Nawróciła się, mając 14 lat. Kiedyś, po powrocie do domu, znalazła tam kartkę z napisem: „Chiny wołają o Ewangelię”. Skąd się ta kartka wzięła, nikt nie wiedział. Ale od tego momentu jej myśli były napełnione tym wołaniem. Przez dziesięć lat prosiła Pana, aby ją wysłał do Chin. I dopiero niedawno to się zmieniło. Doszła do przekonania, że Pan nie przeznaczył jej na misjonarkę w Chinach, lecz na misjonarkę w kuchni. Uznając, że się myliła, od tego czasu modliła się: „Uczyń mnie chętną, abym była dla ciebie misjonarką w kuchni”. I Pan wysłuchał jej modlitwę. Dziesięć lat dążyła do wielkich rzeczy, chociaż tych małych nie zaniedbywała. Świadczyły o tym jej ofiary pieniężne. Teraz zaś chętnie wykonywała całkiem małe rzeczy, to znaczy była świadkiem dla Pana w skromnym otoczeniu, jako służąca w kuchni. Dopiero teraz Pan mógł ją użyć do błogosławionego dzieła w Chinach, bowiem ów sługa Boży był przekonany, że jest właśnie posłany do tej wsi, aby pomóc tej dziewczynie. Wreszcie wyjechała do Chin. „Kto jest wierny w najmniejszej sprawie, i w wielkiej jest wierny” (Łuk. 16,10). Zależność od Pana Widzieliśmy, że słudzy Pana są przez Niego powołani i według Jego woli rozsyłani. Lecz nie tylko to! Sama służba musi być także wykonywana w zależności od Niego. „I różne są posługi, lecz Pan ten sam” (l Kor. 12,5). Ci słudzy w Mat. 25 muszą się rozliczyć i odpowiadać przed Panem. Uczniowie przyszli i mówili: „I zeszli się apostołowie u Jezusa i opowiedzieli mu wszystko, co uczynili i czego nauczali” (Mar. 6,30, zob. też l Kor. 3,10-4,5). Abyśmy tej odpowiedzialności mogli sprostać, otrzymaliśmy Ducha Świętego. On chce kierować nami we wszystkich sprawach, byśmy nigdy nie czynili własnej woli (Gal. 5,17). A jest to szczególnie ważne przy „służeniu”, Pismo mówi: „Duchowi Bożemu służąc” (Fil. 3,3 [gr.], zob. też Dz.Ap. 16,6-10 i l Kor. 12,11). Jesteśmy więc kierowani przez Ducha Świętego w naszej służbie. Ale pełnimy ją w zależności i odpowiedzialności przed Panem. Ma to nadzwyczajną wagę. Najpierw daje nam wielką szczerość i otwartość. Kiedy wierzący patrzy na siebie, nigdy nie będzie miał śmiałości, aby coś czynić. W sobie widzi bowiem tyle słabości, a często i przewrotność, że nie ma odwagi, aby coś czynić. Chociaż sam dobrze wie, że otrzymał dar od Pana i powołanie od niego, jest świadomy, że nie może dać żadnego błogosławieństwa. Jeszcze nigdy żaden grzesznik nie nawrócił się przez słowa jakiegoś człowieka, podobnie wierzący nie może być błogosławiony przez ludzkie słowa. Kto z ludzi może wiedzieć, jakie są potrzeby tych, do których mówi? Ale jeśli będziemy użyci przez Ducha Świętego, wtedy będzie to miało zawsze błogosławiony skutek. On wie, jakie są w danej chwili potrzeby i jak można im wyjść naprzeciw. On daje tym, których używa, duchowe słowa, aby oznajmiać sprawy duchowe (l Kor. 2,13). Łączy się to z wielką odpowiedzialnością. Musimy bacznie zwracać uwagę na kierownictwo Ducha Świętego, aby mógł użyć tego, kogo chce. On jest tym jedynym, który ma wolność i prawo kierować nami i służbą w Zgromadzeniu. Jeśli byśmy mniemali, że możemy decydować o tym, kto może wykonywać służbę w Zgromadzeniu, to postępowalibyśmy wbrew Pismu Świętemu i zaprzeczali obecności Ducha Świętego. Podobnie jest w sytuacji, jeśli mówimy, że wszyscy mogą brać udział w tej służbie, albo jeśli to prawo ograniczamy do jednej czy kilku osób. Jedynie Duch Święty ma prawo decydować, kogo chce użyć. Ale to oznacza też, że naszym obowiązkiem jest, aby być gotowym dać się użyć w Zgromadzeniach przez niego, kiedy chce. Jasną rzeczą jest, że Duch Święty posługuje się w Zgromadzeniach, w których się publicznie mówi, tymi darami, jakie sam Pan w tym celu dał. Ale ma prawo używać i mniejszych darów, w obecności większych. Co się tyczy modlitwy i dziękczynienia albo podania pieśni, to do tego nie są dane dary. To, co niekiedy nazywa się darem modlitwy, jest przeważnie cielesnym określeniem. Duch Święty może użyć każdego do zanoszenia próśb i dziękczynienia, jeśli jego stan duchowy jest odpowiedni. Jak wielka jest odpowiedzialność każdego z nas, od najmłodszego, do najstarszego, aby Duch Święty mógł użyć nas w Zgromadzeniach i abyśmy, kiedy On chce, dali się przez niego używać. Z serdecznymi pozdrowieniami Wasz w służbie Pana złączony brat H.L.H. 19. Nasza pozycja na ziemi Mili Przyjaciele! W jednym z poprzednich listów przedstawiłem Wam pozycję wierzących przed Bogiem. Teraz chciałbym skierować Waszą uwagę na nasze miejsce tu na ziemi. Zobaczymy, że i ono jest związane z Chrystusem. Jak zostaliśmy uczynieni równymi z Chrystusem, żeby móc stać przed Bogiem, tak też jesteśmy na równi z Chrystusem postawieni przed światem. Innymi słowy - jesteśmy tutaj doprowadzeni do Jego stanowiska i w Nim stoimy przed Bogiem. Będzie dla nas pożyteczniej, gdy tę prawdę zachowamy na stałe w pamięci. Co zaś dotyczy naszego miejsca na ziemi, to ma ono dwa aspekty o wielkim znaczeniu. Pierwszy występuje w związku z tym światem, drugi - w związku z „obozem”. „Obóz” to zorganizowane chrześcijaństwo, które zajęło miejsce Izraela, jako wyznające świadectwo dla Boga (zob. Rzym. 11; por. z Mat. 13). Nasza pozycja w stosunku do świata Pan Jezus powiedział do Żydów: „Wy jesteście z niskości. Ja zaś z wysokości, wy jesteście z tego świata, a Ja nie jestem z tego świata” (Jana 8,23). Później zaś, kiedy polecał Swoich uczniów Ojcu, stwierdził: „Nie są ze świata, jak i ja nie jestem ze świata” (Jana 17,16). Zobaczycie, że w wersetach 14-19 wprowadza rzeczywiście swoich uczniów we Własną pozycję w stosunku do świata, tak, jak przyprowadził ich w poprzednim fragmencie (wersety 6-13) do Swojej pozycji przed Ojcem. Dlatego zajmują Jego pozycję na tym świecie. Zważcie to dobrze, że oni nie są z tego świata, gdyż skoro są nowonarodzeni, nie należą już do świata. Od tego czasu mówi ponownie o tym, że tak samo, jak On będą znienawidzeni i prześladowani. Dlatego powiedział: „Jeśli was świat nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat miłowałby to, co jest jego, że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Wspomnijcie na słowa, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą” (Jana 15,18-20). Ten sam apostoł Jan wskazuje na ostrą różnicę między wierzącymi a światem, kiedy mówi: „My wiemy, że z Boga jesteśmy, a cały świat tkwi w złem” (l Jana 5,19). Posiadamy jeszcze więcej, niż wskazują na to wymienione dwa fragmenty. Każdy wierzący jest uważany przez Boga za umarłego i zmartwychwstałego z Chrystusem (Rzym. 6; Kol. 3,1-3). Jest więc w oczach Bożych postawiony przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa jako doskonały człowiek poza światem, podobnie jak Izrael przez Morze Czerwone wyprowadzony był z Egiptu i nie jest już „z tego świata”, choć jest do niego z powrotem posłany (Jana 17,18), aby żyć dla Chrystusa pośród tego świata. Dlatego apostoł Paweł mógł powiedzieć w czasie, kiedy działał dla Chrystusa w tym świecie: „Co zaś do mnie, niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a ja dla świata” (Gal. 6,14). W krzyżu Chrystusa widział, że świat już jest osądzony (Jana 12,31), a ponieważ zastosował krzyż do samego siebie, więc uważał siebie samego za umarłego - ukrzyżowanego dla świata, tak, że pomiędzy nim a światem było całkowite rozdzielenie, jakie tylko śmierć może przynieść. Jeśli podsumujemy to, co powyżej powiedzieliśmy, wtedy zobaczymy, że chrześcijanin, choć jest na tym świecie, nie jest z tego świata. Należy do nowego porządku, gdyż: „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem, stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe” (2 Kor. 5,17). Jak już widzieliśmy, jest z niego całkowicie wyprowadzony przez śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Musi się stale od niego odłączać. Nie przystoi, aby się stawiać na równi z tym światem (Gal. 1,4; Rzym. 12.2). W duchu, w zwyczajach, w obcowaniu i zachowywaniu się musi być widoczne, że nie jest z tego świata. Co więcej - ponieważ krzyż stosuje do siebie - musi się wobec świata uważać za ukrzyżowanego i wtedy nie może już być między dwoma tak sądzonymi rzeczami żadnego pobudzenia lub siły przyciągania. I jeszcze jedno - chrześcijanin znajduje się w tym świecie na miejscu Chrystusa, to znaczy jest dla Chrystusa i jest równy Jemu w tym świecie. A więc musi dla niego świadczyć i tak postępować, jak On tu postępował (Fil. 2,15; l Jana 2,6). Musi się liczyć z tym, że będzie tak traktowany, jak Chrystus był traktowany. Nie znaczy to, żebyśmy byli tak ukrzyżowani jak On. Lecz jeśli będziemy wierni, będziemy się w tym świecie spotykać z samymi przeciwnościami, jak On. W zależności od naszej wierności i naśladowania Pana, będą także i prześladowania. Fakt, że wierzący obecnie doznają tak mało nienawiści, znajduje swój powód w tym, że nie trzymamy się w „oddzieleniu” od tego świata. Nim rozpatrzę inną stronę tego zagadnienia, nie mogę się powstrzymać od zwrócenia Wam uwagi, żebyście zerwali każdy związek wiążący Was moralnie z tym światem. Nie potrzeba wiele rozsądku do zrozumienia, że duch tego świata i przypodobywanie się temu światu szybko się szerzy w Zgromadzeniu Bożym; niektórzy nawet szczycą się tym przy Stole Pana. O, jak zniesławia to Pana, jak bolesne to dla tego, wokół którego jesteśmy zgromadzeni, aby opowiadać jego śmierć! Stanowi to napomnienie dla wszystkich świętych, byśmy się ukorzyli przed Bogiem i na nowo prosili o łaskę, aby żyć więcej dla Niego, być bardziej odłączonym, żeby świat sam widział, że należymy do Chrystusa, którego on odrzucił, wypchnął i ukrzyżował. Nasza pozycja wobec „obozu” W Liście do Hebrajczyków czytamy: albowiem ciała tych zwierząt, których krew arcykapłan wnosi do świątyni za grzech, spala się poza obozem. Dlatego i Jezus, aby uświęcić lud własną krwią, cierpiał poza bramą. Wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego” (13,11-13). Wyraźnie zauważamy w tym fragmencie Pisma dwie sprawy: l. Krew ofiary za grzech została wniesiona do miejsca świętego. 2. Ciała zwierząt ofiarnych zostały spalone poza obozem. Teraz apostoł pokazuje, że te dwie rzeczy stoją w zgodzie ze śmiercią Chrystusa, tak że On jest wypełnieniem obrazu owych ofiar. Widzimy w tym również dwie strony pozycji wierzącego: pierwsza - jego miejsce przed Bogiem jest w miejscu świętym, gdzie została wniesiona krew, druga - jego miejsce na ziemi jest poza obozem, gdzie Chrystus cierpiał. Jak już powiedziano, jesteśmy w Chrystusie uczynieni z Nim jednością przed Bogiem i przyobleczeni całą wartością jego wonności. Ale jesteśmy także na tej ziemi uczynieni jedno w jego zniewadze i odrzuceniu. Dlatego miejsce wierzącego jest poza „obozem”. Pisarz Listu do Hebrajczyków wzywa: „Wyjdźmy więc do niego poza obóz, znosząc pohańbienie jego”. Może mnie zapytacie: „Co to jest obóz?”. Z wyżej podanego miejsca wynika jasno, że chodziło o Izraela. A co dzisiaj temu odpowiada? Izrael był od Boga i zajął na ziemi pozycję świadczenia o Bogu. Izrael zawiódł i po zupełnym odrzuceniu Chrystusa, po kazaniu apostołów, został odsunięty. Chrześcijaństwo zajęło to miejsce, jak podaje List do Rzymian w rozdz. 11. Tym „obozem” jest obecnie zorganizowane chrześcijaństwo, nominalny kościół. Może zapytacie, dlaczego jesteśmy wzywani do wyjścia z „obozu”? Z tego powodu, że zawiódł on zupełnie jako świadectwo dla Boga. Pismo mówi „Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów” (Obj. 2,11 i in.). Naszą pewnością, a zarazem naszą odpowiedzialnością, jest sprawdzanie na podstawie Słowa Bożego wszystkiego, co sobie rości prawo, że pochodzi od Boga. Jeśli porównamy te wszystkie denominacje i wyznania ze Słowem, wtedy stwierdzimy, że są nieposłuszne i błędne. Dlatego dla wierzącego, który pragnie postępować według Bożych myśli, nie pozostaje nic innego, jak zająć miejsce na zewnątrz nich, być oddzielonym od wszelakiego zamieszania i błędów złego czasu, razem ze wszystkimi, którzy posłuszni jego Słowu zgromadzają się w prostocie do imienia Pana Jezusa (Mat. 18,20). 2 Mojż. 33 jest pod tym względem bardzo pouczająca. Kiedy Mojżesz zszedł z góry (2 Mojż. 32), zobaczył, że cały naród popadł w bałwochwalstwo. Wrócił więc, aby się za nimi wstawiać, po czym przyszedł z niedobrą wiadomością dla nich. Wziął „namiot i rozbił go poza obozem, z dala od obozu i nazwał go Namiotem Zgromadzenia. I stało się, że każdy, kto szukał Pana, wychodził do Namiotu Zgromadzenia, który był poza obozem” (2 Mojż. 33,7). Mojżesz postąpił tak w obecności upadłego ludu, gdyż znał myśli Boże. W tej historii widzimy obyczajowy obraz naszego czasu. Chciałbym go polecić waszemu dokładnemu rozważeniu. Napisałem już chyba dosyć, byście mogli zrozumieć pozycję wierzącego na ziemi. Oglądaliśmy odłączenie od świata z jednej strony i odłączenie od „obozu” z drugiej. Jeśli zajmiemy tę pozycję, wtedy doznamy, że z jednej strony będziemy nienawidzeni, a z drugiej wzgardzeni. Ale jeżeli tak jest, będziemy coraz bardziej podobni do naszego błogosławionego Pana. W Liście do Hebrajczyków jest to nazwane „jego pohańbieniem”. Obyśmy się nie lękali pierwszego ani nie wstydzili drugiego. Nie, ale raczej cieszmy się z tego, że jesteśmy godnymi znosić zniewagę dla jego imienia (Dz.Ap. 5,41). Z serdecznymi pozdrowieniami Wasz brat E. Dennett Koniec Pismo Święte - największy skarb świata. „Te zaś są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga i abyście wierząc mieli żywot w imieniu Jego”. (Ewangelia Jana 20,31) Czytaj codziennie Biblię - Boże poselstwo dla Ciebie ROZPOWSZECHNIANIE LITERATURY CHRZEŚCIJAŃSKIEJ 40-116 KATOWICE - 5, ul. Cicha 22 Tytuł oryginału holenderskiego: Brieven aan junge mensen Wydawca oryginału: Uit het Woord der Waarheid, Winschoten, Nederland © by Uit het Woord der Waarheid, Holandia, 1956 © Copyright for Polish Edition by Gute Botschaft Verlag, Diiienburg, Germany, 1997 Tłumaczył z wydania w języku niemieckim: Józef Czech Redagował zespół Korekta językowa: Klaudia Skrzypczak Jolanta Smorz Kazimierz Leja Skład komputerowy i diapozytywy: Agencja Wydawnicza „HEJME" tel. (032) 2655535 Druk i oprawa: Drukarnia „WZOREX" tel. (032) 2222-011 w. 5514 Pierwsze wydanie polskie ISBN 83-85930-10-8 Wydawnictwo: Gute Botschaft Verlag P.O.B. 80 D-35673 Dillenburg Tel. 0-049-2771-81141 Fax 0-049-2771-81142 Czytaj codziennie Biblię - Słowo Boże * * * * * *
* * * Warto
przeczytać: [ Łaską
zbawieni jesteście ]
[ Tak mówi Pan ] [ Kto
jest prawdziwym Chrześcijaninem?
] [ Chrystus
Umiłował Kościół ] [ Muzyka uwielbiająca Boga ] [
Test tłumaczenia
Biblii ] [ Sprawowanie się sługi w Domu Bożym ] [ Zbawienie
i jego nieutracalność – R Ciarriocca ] [ Pokój, radość,
pewność zbawienia - Kremer
] [ Czy
zbawieni mogą pójść na wieczne potępienie? ] [
Wąska Droga
– AW Pink ] [ Pewny przewodnik do nieba – J. Aleine ] [
Raz
zbawiony na zawsze zbawiony – C. H. Mackintosh ] [
Pewność
i radość zbawienia – Geo Cutting ] [ Powtórne
przyjście Pana Jezusa i związane z tym wydarzenia – JNDarby+RBrockhaus ] [
Powtórne
przyjście Pana Jezusa Chrystusa – Rene Pache ] [
2
PRZYJSCIA CHRYSTUSA ]
[ SZAFARSTWA
] [ 1 Koryntian
10:32 ] [ Co nam przyniesie przyszłość? ] [
Wielki
ucisk ] [ Mieszkania w domu Ojca ] [
Pochwycenie
wszystkich prawdziwych wierzących ] [ Charakterystyczne
punkty czasu ] [ Rady dla młodych wierzących – J.N. Darby ] [
Do kogo
należysz? ] [ Pisma Święte – J.N. Darby ] [
KROKI ] [
Narodzenie
Pana Jezusa Chrystusa
] [ Wspaniałe Paradoksy Pisma
Świętego ] [ Bój wiary – AW Pink ] [
Wstaw imię
kapitana! ] [ Jak
stać się prawdziwym Chrześcijaninem? – Otto Heit ] [
Jezus
Chrystus jest Panem! ] [ Na nowo
] [ Świadectwo
nawrócenia x. R. Bennetta
] [ Powierz Panu drogę
swoją a On wszystko dobrze uczyni! ] [ Dar Zbawienia –
świadectwo nawrócenia x. Ch. Chinqui ] [ 5 karciarzy ] [ Życie za życie ] [ Bóg i człowiek w Jednej Osobie ] [
Czy nie ma
balsamu w Gileadzie? ] [ Chrześcijanin a telewizja ] [
„chrześcijańska”
mini-spódniczka ] [ Człowiek pobożny miłuje Słowo Boże ] [
Ten Który
stworzył wszystko ] [ Jesteś pomocą czy przeszkodą? ] [
Krew
Chrystusa – jej wielka wartość – LM Grant ] [
Ojciec i Syn –
odwieczny związek – LM Grant
] [ O uporządkowaniu życia
dzieci Bożych ] [ „Zgubiony! i Znaleziony” – AW Pink ] [
Przedstawiciele
Zgromadzenia Bożego ] [ Zaproszenie dla Chrześcijan: „Przyjdź i zobacz” ] [
„Rozkaz Pana i
argumenty szatana” – CH Mackintosh ] [ „Każdy chrześcijanin ma być
rybakiem ludzi” – Otto Heit
] [ Fizyczne aspekty
śmierci Jezusa Chrystusa ]
[ „Rzut oka na zbory chrześcijan zgromadzających się do
imienia Pana Jezusa Chrystusa” RK Campbell ] [
„Wcielenie
Syna” – WR Dronsfield ] [ „Listy do Młodych Ludzi” – Heijkoop & Dennet
] * * * * * *
* * * Bardzo pomocnym w codziennym studium Biblijnym
jest kalendarz z codziennym rozważaniem fragmentów Biblii – obecnie najlepszy
na polskim rynku taki kalendarz {Kalendarz
Chrześcijański „Dobre Nasienie”} możesz zakupić pod adresem: RLCh – Rozpowszechnianie
Literatury Chrześcijańskiej
Pod adresem: http://www.DobreNasienie.own.pl/ możesz zamówić bezpłatną subskrypcję treści kartek z tego kalendarza na Twoją skrzynkę poczty elektronicznej! ***
*** *** Jeśli
pragniesz otrzymać bezpłatnie Nowy Testament Pana Jezusa Chrystusa, rozpocząć
regularne poznawanie nauk Pisma Świętego (korespondencyjnie lub spotykając
się z Chrześcijanami), albo masz pytania odnośnie Bożych wymagań względem
Ciebie, możesz się z nami skontaktować, proszę pisz pod adres:
CMS
- Chrześcijańska Misja do Studentów skryt. poczt. nr 328, PL 50-950 Wrocław 2 * * * * * *
* * * kontakt przez internet: http://mat18-20.Jezus.pl/
poczta elektroniczna: mat18_20@wr.onet.pl inne strony internetowe godne polecenia: http://Judy3.own.pl/ http://Chrystus.Jezus.pl/ http://cms.kdm.pl/ http://NowyTestament.own.pl/ http://www.Brzeg.own.pl/ http://www.DobreNasienie.own.pl/ http://www.kki.net.pl/~marnatha
* * * * * *
* * * Kim jesteśmy i w co wierzymy? Zgromadzamy się jako Chrześcijanie, w prostocie tylko do
imienia naszego Pana Jezusa Chrystusa, i nie mamy żadnych denominacyjnych
powiązań (1 Koryntian 1:9-10). Jesteśmy znani jako "bracia", imię
jakiego używał dla nas Sam Pan Jezus (Ew. Łukasza 8:21, Hebrajczyków
2:11-12). Wierzymy, że Biblia jest natchnionym Słowem Bożym (2 Tymoteusza
3:16) w którym On Objawił Siebie i Swoje zamysły - swoim stworzeniom
(Hebrajczyków 4:12-13). Wierzymy że każdy potrzebuje Zbawiciela, i że Biblia
przedstawia Tego Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa, Który dokonał doskonałego
przebłagania za nasze grzechy na krzyżu Golgoty (Rzymian 3:23, Dzieje Ap.
13:38-39, 1 List Jana 5:12-13). Ponadto, wierzymy, że wszyscy którzy przyjmą
poselstwo Ewangelii są "narodzonymi na nowo" (1 List Piotra 1:23),
zapieczętowanymi przez Ducha Świętego (Efezjan 1:13), członkami Ciała
Chrystusowego (1 Koryntian 12:12-13). Wierzymy, w ponowne przyjście Pana
Jezusa Chrystusa, po Jego Oblubienicę, czyli Zgromadzenie. Jego Powrót może
nastąpić w każdej chwili (1 Tesaloniczan 4:13-18, Efezjan 5:25-27). Oczekując
tej błogosławionej nadziei (Tytusa 2:13), także wierzymy, że największą
potrzebą każdego człowieka i całego świata jest powrót do nauki Słowa Bożego,
przez którą jedynie jest możliwe duchowe przebudzenie (Hebrajczyków 4:12). Głosimy
Chrystusa Ukrzyżowanego za nasze grzechy, Wzbudzonego dla naszego
usprawiedliwienia i Powracającego ponownie w celu zabrania Jego Zgromadzenia
(Kościoła) do domu Ojca (1 Koryntian 15:3, Rzymian 4:25, 1 Tesaloniczan
4:13-17, Ew. Jana 14:1-3, Hebrajczyków 9:24-28).
[ Prosty Boży Plan Zbawienia – F Porter ] [ Czy jesteś narodzony na nowo? – JC Ryle ] [ Przebaczenie Boże KTO GO POTRZEBUJE ... – J. N. Darby ] [ http://www.DobreNasienie.own.pl/ ] inne lubiane przez nas miejsca w sieci: http://www.DobreNasienie.own.pl/ |