[strona główna] [artykuły o Panu Jezusie Chrystusie] [plan zbawienia] [chcę Nowy Testament] [Jedność dzieci Bożych] [Mat18:20] [Czego uczy Biblia?] [Rzut Oka na zgromadzenia] [Spis według tytułów] [Spis według autorów] [odsyłacze ] [Jan 14:1-6 ] [kontakt ]
RLCh - Rozpowszechnianie Literatury Chrześcijańskiej
ul. Fabryczna 18; 98-400 Wieruszów, woj. łódzkie
CZYTAJ BIBLIĘ - SŁOWO BOŻE!

[ wstęp ] | [ Królestwo niebios a Królestwo Chrystusowe ] | [ Pochwycenie ] | [ powrót na zieię ] | [ Powrót w dwóch fazach ] | [Dwa zmartwychwstania ] | [ po pochwyceniu ] | [ Rzym ] | [ sąd nad wszetecznicą ] | [ powrót Izraela do domu ] | [ antyChryst ] | [ 1000 lat ] | [ po 1000 lat ] | [ streszczenie ] | [ Spakowana książka ]




Przyjście Pana w celu zabrania kościoła

Gdy Pan miał opuścić tę ziemię, rzekł do swych uczniów: “Dziateczki, jeszcze maluczko z wami jestem; szukać mnie będziecie i jak rzekłem Żydom: gdzie ja idę, tam wy przyjść nie możecie, tak i wam teraz powiadam” (Jan. 13, 33). Nic dziwnego, że uczniowie, słuchając słów tych, zasmucili się i zatroskali. Ich ukochany nauczyciel, wierny przewodnik i przyjaciel, który prowadził ich tak cierpliwie, z tak wielką miłością kierował, tak niezmordowanie troskał się o nich, miał ich opuścić. Mieli pozostać na tym świecie, pełnym grzechu i bólu. Nie mieli więcej oglądać Tego, którego tak głęboko kochali. Powiedział im, że idzie do Ojca i że nie mogą teraz pójść za Nim. Trwoga i przerażenie napełniły ich serca. Któż mógł ich pocieszyć, kto uspokoić? Tylko Ten, który chciał ich opuścić. On rozumiał ich ból, znał ich cierpienie, pojął ich lęk i przerażenie i zapominając o swych własnych cierpieniach, mówił im w nieskończonej miłości: “Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzycie w Boga, i w mię wierzycie. W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby inaczej było, tobym wam powiedział; idę przygotować wam miejsce, i gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, żebyście, gdziem ja jest, i wy byli” (Jan. 14, 1—3).

Jakaż słodka obietnica ! Co za pociecha dla serc zasmuconych uczniów i powinniśmy dodać: Co za pociecha dla nas! Odejście Pana Jezusa posłuży nam ku najlepszemu. Powrócił On do nieba, by nam tam w domu Ojca przygotować miejsce, i przyjdzie znowu, by nas zabrać do siebie, abyśmy zawsze u Niego byli tam, gdzie On jest obecnie. Położenie uczniów stało się od tej chwili zupełnie inne. Do tej pory mieli Pana pośród siebie, mogli Go widzieć, słyszeć i dotknąć. Teraz miał się stać niewidzialny dla ich przyrodzonego oka, jak niewidzialny jest Bóg. Dlatego musieli tak, jak wierzyli w Boga, nie widząc Go, uwierzyć także w Jezusa Chrystusa. Stał się On przedmiotem ich wiary w niebie. Przez wiarę mogli Go widzieć na prawicy Boga. Lecz nietylko to. Dom ojcowski, do którego się udał, miał się stać ich mieszkaniem. Pan poszedł tam, by przygotować im miejsce. Opuścił dom ojcowski, by zdobyć dla nas wieczne zbawienie. Gdy to się stało, wrócił w dom ojcowski, by i nam tam miejsce przygotować. Jako Syn Boży przebywał tam od wieczności. Teraz jest On tam także jako człowiek, Jezus Chrystus, i dzięki temu dom Ojca stał się i naszem mieszkaniem. Jest On tam teraz pierworodnym wielu braci, naszym orędownikiem, głowa nowego stworzenia. On sam mówi: “Ojcze, pragnę, aby ci, których mi dałeś, także przy mnie byli tam, gdzie ja jestem” (Jan. 17, 24). Teraz możemy wznieść wzrok ku górze i z pomocą wiary oglądać naszego Pana i Zbawiciela na prawicy Boga, a czyniąc to, możemy zawołać pełni radości: “Tam, gdzie On jest, i my wnet będziemy!”

Nic nie mówi Pan o czasie pomiędzy odejściem swojem a powrotem. Pan nie oznaczył czasu, bo to osłabiłoby oczekiwanie Jego nadejścia w sercach wiernych. Chce On, byśmy czekali na Niego, jak robotnicy w przypowieści, i byśmy się przez nic i nikogo nie dali od tego oczekiwania odwieść. Czy przyjdzie o północy, czy o pierwszej lub drugiej straży nocnej, tego nie wiemy. Wiemy tylko, że jest blisko, i dlatego powinniśmy zawsze być gotowi ujrzeć Go nadchodzącego i pośpieszyć na spotkanie. Po upływie więcej niż 1900 lat od ostatniego przebywania Pana ze swymi uczniami wzywa On nas obecnie (w piśmie do Filadelfji): “Oto idę wkrótce; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej” (Obj. 3, 11). Nie zapominajmy również, że tysiąc lat równe są u Pana jednemu dniu, a dzień jeden jest jako tysiąc lat. Jego obietnica brzmi : “Przyjdę znowu i wezmę was do siebie, żebyście, gdziem ja jest, i wy byli”. — “Oto idę wkrótce.”

Powrót Pana jest zatem nadzieją, która charakteryzuje prawdziwy kościół. Sam Pan dał mu tę nadzieję. Nie oczekujemy śmierci, lecz Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Przez Jego powrót pójdziemy tam, gdzie On jest. “Przyjdę znowu i wezmę was do siebie”. Obietnica ta sama w sobie może zaspokoić serce kochające Jezusa. On sam wróci, by nas zabrać. Nie przyśle anioła, ani księcia aniołów. Nie, Oblubieniec sam wprowadzi w dom ukochaną oblubienicę, to też tęsknimy za tem. Chcemy Go widzieć, jakim jest, i być Mu równymi. Serce nasze pragnie być u Niego i oglądać Jego chwałę. Tak, przyjaciel dusz naszych, nasz ukochany niebieski Oblubieniec powróci i nie po to, by pozostać u nas na tej ziemi, lecz by nas z ziemi do Siebie unieść, wprowadzić w dom ojcowski w niebie.

W jaki jednak sposób nastąpi przyjęcie kościoła? Pismo św. daje nam na to pytanie odpowiedź, która jest równie dokładną, jak obietnica Pana Jezusa. W 1. liście do Koryntjan 15, 51—54 czytamy: “Oto tajemnicę wam powiadam: nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy, natychmiast, w okamgnieniu, na trąbę ostateczną; albowiem zatrąbi, i umarli wzbudzeni będą nieskazitelni, a my będziemy przemienieni. Bo musi to, co skazitelne, przyoblec się w nieskazitelność, i co śmiertelne, przyoblec się w nieśmiertelność. A gdy to, co skazitelne, przyoblecze się w nieskazitelność, i to, co śmiertelne, przyoblecze się w nieśmiertelność, tedy się wypełni słowo napisane: Połknięta jest śmierć w zwycięstwo”.

A następnie w 1. liście do Tesalończyków w rozdz. 4, 13─18:

“A nie chcę, bracia, abyście wiedzieć nie mieli o tych, którzy zasnęli, żebyście się nie smucili, jak drudzy, którzy nadziei nie maja. Albowiem jeśli wierzymy, że Jezus umarł i zmartwychwstał, tak Bóg i tych, którzy zasnęli w Jezusie (1) , przywiedzie z Nim. Bo to wam powiadamy Słowem Pańskiem, że my, którzy żywi pozostaniemy do przyjścia Pańskiego, nie uprzedzimy tych, którzy zasnęli. Gdyż sam Pan przy okrzyku, przy głosie archanioła i przy trąbie Bożej zstąpi z nieba, a umarli w Chrystusie powstaną najpierwej. Potem my żywi, którzy pozostaniemy, wespół z nimi pochwyceni będziemy w obłokach na spotkanie Pana w powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy. Przełóż pocieszajcie jedni drugich temi słowami”.

Z tego wspaniałego objawienia o przebiegu i sposobie przyjęcia kościoła widzimy przedewszystkiem, że uśpieni wierni zmartwychwstaną i otrzymają nowe chwalebne ciało. Bez tego nowego ciała nie osiągnął jeszcze wierzący doskonałości. Pod każdym względem doskonałymi będziemy dopiero wtedy, gdy zrównamy się z Chrystusem, gdy wypełni się obietnica. “Jak nosiliśmy obraz ziemskiego, będziemy nosili i obraz niebieskiego” (1 Kor. 15, 49). A stanie się to dopiero za nadejściem Pana. Paweł apostoł mówi: “Nasza ojczyzna w niebiosach, skąd i oczekujemy Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa, który przemieni poniżone ciało nasze, aby się stało podobne chwalebnemu ciału Jego, według skutecznej mocy, którą też wszystko podbić sobie może” (Filip. 3, 20─21). A Jan powiada: “Najmilsi teraz dziatkami Bożemi jesteśmy, i jeszcze się nie objawiło, czem będziemy; lecz wiemy, że gdy się objawi, podobni Mu będziemy; albowiem ujrzymy Go tak, jak On jest” (1 Jan. 3, 10)

Z tego wynika, ze zasypiający w Panu wierni nie idą bezpośrednio do domu ojcowskiego. Dopiero za nadejściem Pana “umarli w Chrystusie” wystąpią ze swoich grobów i po otrzymaniu nowego ciała zostaną przez Pana Jezusa wprowadzeni do nieba. Do tego czasu są w raju i oczekują tam tak samo, jak my na ziemi, przyjścia Pana. Niewiele powiedziane jest w Nowym Testamencie o stanie tych, którzy zasnęli w Jezusie, jednak dość, by upewnić nas, że są zupełnie szczęśliwi, wolni od wszelkiego cierpienia. Jezus sam rzekł kiedyś do złoczyńcy: “Dziś ze mną będziesz w raju” (Łuk. 23, 43). Szczepan prosił Pana, którego widział stojącego na prawicy Boga, o przyjęcie jego ducha (Dz. Ap. 7, 59—60). Paweł powiada w 2 liście do Kor. 5, 8: “Pragniemy raczej wyjść z ciała, a zamieszkać u Pana”, a w liście do Filip. 1, 23: Pragnę zejść ze świata i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej” i “śmierć jest dla mnie zyskiem”. Z tych tylko urywków widzimy, że odchodzący z tego świata wierzący robi wspaniałą zamianę. Opuszcza on biedną ziemię, widownię grzechu i śmierci, by przebywać w raju: żegna się, by pójść do Jezusa. Życie godne pozazdroszczenia, życie nieskończenie lepsze od życia na tej ziemi jest jego udziałem. Śmierć jest dla niego zyskiem. Tam u Jezusa, w raju Bożym, nie zazna on już grzechu, słabości, niedostatku, niema przeszkód, szkodliwych okoliczności i wpływów, korzysta z niezamąconej błogosławionej społeczności z Chrystusem. Duch jego nie znajduje się, jak to niektórzy sądzą, w stanie snu czy marzenia, lecz w pełnej świadomości. Myśl spędzenia może setek lat w nieświadomym, sennym stanie byłaby naprawdę niepocieszająca. Nie byłoby to zyskiem ! Byłoby wówczas lepiej pozostać na ziemi i korzystać z cennej społeczności z Panem Jezusem, choćby w słabości. Jednak dzięki Bogu ! Słowo Jego mówi nam o tem dość wyraźnie, by uznać owo mniemanie za zupełnie fałszywe. Drodzy nasi bracia, którzy odeszli od nas, są u Jezusa w raju, uwolnieni od swego słabego, grzesznego ciała, w niezamąconym spokoju i w niezakłóconem szczęściu.

Jednak, jak bardzo szczęśliwy i godzien pożądania nie byłby pobyt w raju, nie jest on, jak zauważyliśmy, doskonałością. Jest on raczej stanem przejściowym. Doskonałość nastąpi dopiero wówczas, gdy przyjdzie Pan Jezus, by zabrać swoich. “Gdyż sam Pan przy okrzyku, przy głosie archanioła i przy trąbie Bożej zstąpi z nieba, a umarli w Chrystusie powstaną pierwej”. Paweł pragnął tej chwili, gdy mówił: “Czy jakim sposobem nie dostąpię powstania z umarłych” (Filip. 3, 11). Co za cudowna będzie to chwila dla wszystkich, którzy zasnęli w Jezusie ! Gdyż jakkolwiek błogosławiony nie byłby ich udział w raju, będzie dla nich o wiele chwalebniejsze móc być zupełnie za nadejściem Jego z Nim zrównanymi i stanąć przed Nim jako duchy doskonałe. Nastąpi powrotne pojednanie ducha ze zmartwychwstałem, chwalebnem ciałem, czas oczekiwania skończy się i radując się, wejdą wszyscy z umiłowanym Panem do licznych mieszkań domu ojcowskiego. Wtedy minie okres pośredni, nastąpi doskonałość.

Jeśli jednak nadejście Jezusa tak wspaniałe będzie dla wszystkich świętych, którzy zasnęli, niemniej piękne i godne pożądania będzie ono dla tych, którzy do owej chwili pozostaną na ziemi w swojem ciele. Bardzo rozpowszechnione pomiędzy chrześcijanami mniemanie, że wszyscy wierni muszą przedtem umrzeć, jest zupełnie niesłuszne. “Tajemnicę wam powiadam : nie wszyscy zaśniemy.” Będą więc wierni, którzy nie umrą. “Pozostaną oni aż do przyjścia Pana.” Słowa Ducha Św. są tak jasne i pewne, że nie dopuszczają żadnego sprzeciwu : Mówi On nam dokładnie, że Pan zasianie za swoim powrotem część wiernych, którzy “zasnęli”, część zaś jeszcze żywymi.

Lecz co się stanie z pozostałymi aż do owego czasu przy życiu? Czy zostaną przyjęci do nieba takimi, jakimi są? O nie, niemożliwe, byśmy poszli w dom ojcowski z tem śmiertelnem i skazitelnem ciałem. “To jednak powiadam wam, bracia, że ciało i krew odziedziczyć nie mogą królestwa Bożego, ani skazitelność nie odziedziczy nieskazitelności” (1 Kor. 15, 50). Ciało nasze musi więc zostać przemienione, musi zdjąć, co śmiertelne i skazitelne, a przyodziać nieśmiertelne i nieskazitelne. To właśnie każe nam powiedzieć Duch Święty: “Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy przemienieni będziemy, natychmiast, w okamgnieniu na trąbę ostateczną; albowiem zatrąbi, i umarli zbudzeni będą nieskazitelni, a my będziemy przemienieni”. “My, którzy żywi pozostaniemy do przyjścia Pańskiego”, nie umrzemy, lecz natychmiast, w mgnieniu oka zostaniemy przemienieni, t. zn, że to nasze śmiertelne i skazitelne ciało, nie oglądając śmierci, w jednej chwili przeobrażone będzie w nieśmiertelne i nieskazitelne.

Co za cudowna nadzieja ! Co za pociecha i co za radość dla serc naszych ! Bo chociaż śmierć straciła dla chrześcijanina swój właściwy charakter i “żądło” (por. 1 Kor. 3, 22), chociaż jest tylko przejściem ze stanu słabości i cierpienia w lepsze, chwalebniejsze życie, to jednak zgon pozostaje dla naszej natury i wszystkiego, co w nas jest, sprzeciwem. Zrywa najmocniejsze związki i niweczy najbliższe stosunki na ziemi. Wiec jak to byłoby dobrze należeć do tych, którzy nie umrą, lecz będą tylko przemienieni ! Gdy Pan Jezus dziś przyjdzie, nie zobaczymy śmierci, nie potrzebujemy się żegnać z naszymi ukochanymi krewnymi i przyjaciółmi, lecz zostaniemy bezpośrednio przyjęci do nieba z wszystkimi, którzy wierzą w Jezusa. A Pan może dziś przyjść. Nic nie stoi na drodze Jego przyjściu. Gdy serce moje wierzy w to, nie będę myślał o śmierci, która nie ma dla mnie nic przyjemnego, lecz o przybyciu Pana, które mnie napełnia niewypowiedzianą pod każdym względem radością. O, cóż to będzie za szczęście, drogi czytelniku, gdy nasze ciała, noszące w sobie zarodek śmierci i zniszczenia, przemienione zostaną w nieśmiertelne i nieskazitelne, gdy nasze niskie, ułomne, chorowite, podległe śmierci ciało przemienione zostanie naraz w duchowe, niebieskie, w ciało, które podobne będzie ciału Jezusa, Pana niebios! A przemiana ta nie będzie następowała powoli, stopniowo, lecz zajdzie ona w okamgnieniu, natychmiast. Prędzej, niż zdołamy zauważyć, zajdzie ten cud. Może nadejście Pana zastanie nas przy pracy, a może w chwili, gdy będziemy zebrani w drogiem imieniu Jezusowem. Jednak gdziekolwiek ono nas zastanie, ujrzymy naraz w obłokach Jezusa Chrystusa, i w nowem, nienależącem do tego stworzenia, ciele udamy się naprzeciw Panu.

Skoro tylko ostatni członek ciała Chrystusowego oderwany zostanie od świata i przyłączony do zboru, Pan Jezus opuści swe miejsce na prawicy Ojca i “przy okrzyku, przy głosie archanioła i przy trąbie Bożej zstąpi z nieba”, by wszystkich swoich wziąć do siebie. Ostatnia trąba zabrzmi, a na dźwięk tej trąby otworzą się groby, i w jednej wszystkie te miljony dusz, które zasnęły w Chrystusie, wystąpią, nieokryte już swojem ziemskiem, skażonem ciałem, lecz promieniejące w swojej niebieskiej, nieprzemijającej chwale i pięknie. Jednocześnie tysiące wiernych, które wtedy żyć jeszcze będą na ziemi, zostaną przemienieni. Skazitelne przybierze nieskazitelność, a śmiertelne nieśmiertelność. Wszystko, co przypomina proch i śmierć, będzie na zawsze zniesione. Niebieska chwała zabłyśnie wtedy na każdem obliczu ; błogosławiona radość opromieni każde spojrzenie. Wszelka rozłąka minie, nie zbraknie ani jednego członka. Mieszkańcy raju złączą się z wiernymi, którzy mieszkali jeszcze na ziemi. Wszystkich tych ukochanych, którzy odeszli od nas na pewien czas, znajdziemy znowu, a wielką, prawie niezliczoną, ilość wiernych, których nigdy nie widzieliśmy i nie znaliśmy, zobaczymy i poznamy. Wszystkie łzy będą otarte, żałoba, ból i cierpienie zapomniane. Dzika, uciążliwa ścieżka pustynna zostanie przebyta, walka wygrana, a wieczna chwała otworzy błogosławionym bojownikom swe furty.

Kochany, wierzący czytelniku, jakże nam wtedy będzie błogo! Jakie sceny spotkania i odnajdywania się przeżyjemy ! Jaka radość i wesele zabrzmią ! Ale przedewszystkiem, z jakąż miłością każde oko skierowane będzie na jeden punkt: na naszego umiłowanego Oblubieńca, najpiękniejszego z pomiędzy synów ludzkich, który wszystkim widomie ukaże się w obłokach! Każde serce będzie biło dla Niego, w którego wierzyliśmy i którego kochaliśmy, nie widząc. Rozjaśnione szczęściem oczy nasze zawisną na Jego obliczu, a ucho nasze słuchać będzie Jego głosu i w nieprzejrzanym pochodzie cały huf zbawionych w okamgnieniu wzniesie się w powietrze, by pośród pień pochwalnych mirjadów aniołów wstąpić z Panem w wieczną swoją ojczyznę, w wiele mieszkań domu ojcowskiego w niebie. Tam z Nim mieszkać będą i ku uwielbieniu Jego, nigdy niedość wychwalanej, miłości śpiewać nową pieśń, pieśń zbawienia.

Nietylko więc cześć zboru czyli kościoła przyjęta zostanie przez Pana, lecz cały zbór. Wszyscy, którzy w Jezusie zasnęli, będą zbudzeni; a wszyscy przy życiu pozostali wierni, przemienieni. Cały zbór, całe ciało, wyjdzie Panu naprzeciw w przestworze. Mniemanie, że nastąpi wybór i tylko ci zostaną zabrani, którzy wierzyli w przyjście i oczekiwali Pana, albo ci, którzy dostąpili większego stopnia uświęcenia, jest w bezpośredniej sprzeczności z Pismem św. Jakże to wogóle miałoby być możliwe? Pan miałby z jedną częścią zboru przystąpić do uczty weselnej, podczas gdy druga cześć za niedostateczne poznanie, albo brak wiary w przyjęcie karaną być miała przez sądy? W 19 rozdz. Objawienia Jana (a więc przed objawieniem się Chrystusa na tej ziemi i przeprowadzeniem sądu nad żywymi) czytamy: “Przyszło wesele Baranka i małżonka Jego przygotowała się”. Kto jest małżonką Baranka? Nikt nie zaprzeczy, że jest nią zbór, czyli kościół Chrystusowy. A któż należy do kościoła Chrystusowego? Wszyscy, którzy wierzyli w Jezusa Chrystusa od utworzenia kościoła Chrystusowego w dzień Zielonych Świątek i zostali ochrzczeni Duchem Świętym.

Lecz może ktoś zapyta, co oznacza przypowieść o dziesięciu pannach? Dowodzi ona właśnie tego, co powiedziałem. Czy pięć głupich panien nie wierzyło w przyjście Pana? Przypowieść mówi wręcz przeciwnie. Dziesięć panien wzięło swoje lampy i wyszło na spotkanie Oblubieńca. A gdy Oblubieniec ociągał się z przyjściem, posnęły wszystkie. A o północy rozległ się krzyk: “Oto Oblubieniec idzie, wyjdźcie na spotkanie Jego”. Wtedy obudziły się wszystkie i naszykowały swoje lampy. Wszystkie słyszały krzyki wszystkie wierzyły, że Oblubieniec nadchodzi, gdyż w przeciwnym razie nie zajęłyby się oczyszczaniem lamp swoich, przyczem okazało się, że nie wszystkie miały w nich olej. Różnica nie polega więc na tem, że mądre panny wierzyły w przyjście Oblubieńca, głupie zaś nie wierzyły, lub że jedne były w lepszem położeniu praktycznem niż drugie, lecz na tem, że głupie nie miały oleju w swoich naczyniach. Olej jest w całem Piśmie św. symbolem Ducha Świętego. Dlatego nikt nie jest upoważnionym tłumaczyć to miejsce, że olej jest symbolem wiary w przyjście Pana, co byłoby zresztą w sprzeczności z przypowieścią, bowiem głupie panny tak samo wierzyły w przyjście Oblubieńca, jak mądre. Te, które miały olej, t. zn. Ducha Św, weszły na wesele, te zaś, które oleju, t. zn. Ducha Św. nie miały, pozostały na dworze i były odprawione.

Objaśnienie tej przypowieści musi być następujące: Chrześcijanie wierzyli początkowo w przyjście Pana i szli na spotkanie Oblubieńca. Później jednak wszyscy, zarówno prawdziwi chrześcijanie, jak tylko i wyznawcy posnęli. Dopiero o północy—dziś możemy powiedzieć: około początku 19 stulecia — usłyszano okrzyk: “Oblubieniec nadchodzi wyjdźcie na spotkanie Jego!” Krzyk ten staje się w kościele chrześcijańskim z roku na rok głośniejszym. Tysiące i setki tysięcy zbudziło się ze swego snu. Wszędzie mówi się i pisze o rychłem przybyciu Pana, a przyjęcie tej prawdy staje się coraz powszechniejsze. Wskazuje to, że stoimy już blisko celu. Rychło, bardzo rychło przyjdzie Pan , a wtedy wszyscy prawdziwie wierzący wejdą z Nim na wesele, podczas gdy pozorni chrześcijanie, chociaż znają tę prawdę i wierzą w nią, będą wyłączeni a następnie osądzeni.

Wszyscy, którzy wierzą prawdziwie w Jezusa i ochrzczeni są Duchem Św, choćby najrozmaiciej myśleli o przyszłych sprawach, będą za przyjściem Pana Jezusa wzięci przezeń, by wiecznie u Niego pozostać. Jeśli nawet nie wszyscy w przyjęcie kościoła wierze, to jednak wszyscy oczekują Pana Jezusa w ten, czy inny sposób i “miłują przyjście Jego” (Hebr, 9, 28; 2 Tymot. 4, 8). I wszyscy ucieszyliby się serdecznie, gdyby Jego obietnica już dziś wypełnić się miała.

Zbadajmy teraz, co nam jeszcze powiedziano o tem wypełnieniu tajemnicy Chrystusowej. Zwróćmy się najpierw do Objawienia rozdz. 4 i 5. Jan ukazuje nam tam zbawionych w chwale niebieskiej. “Potem spojrzałem, a oto drzwi były otwarte w niebie, i głos, który poprzednio słyszałem, jakby trąby mówiący ze mną, rzekł: wstąp tu i pokażę ci, co się ma stać potem”. Tak mówi prorok, i zaraz został przeniesiony duchem do nieba i widział tron, na którym siedział Pan Bóg wszechmogący, a wokoło tego tronu dwadzieścia cztery trony, na których siedziało dwudziestu czterech starców, obleczonych w szaty białe, mających korony złote na głowach. Nie ulega wątpliwości, że dwudziestu czterech starców przedstawia świętych niebieskich, gdyż w następnym rozdziale (w. 9 i 10) śpiewają oni pieśń: “Godzien jesteś wziąć księgę i zdjąć z niej pieczęcie, boś był zabity i odkupiłeś nas Bogu krwią swoją ze wszelkiego pokolenia i języka, i ludu, i narodu, i uczyniłeś nas królami i kapłanami Bogu naszemu, i królować będziemy na ziemi”. Ze słów tych niedwuznacznie wynika, że owych dwudziestu czterech śpiewaków przedstawia symbolicznie wielki hufiec zbawionych, którzy krwią Baranka są odkupieni z każdego pokolenia, języka, ludu i narodu i Bogu uczynieni kapłanami i królami (Por. 1 Piotr: 2, 5. 9 i Objaw, 1, 6). Treść pieśni zgadza się w zupełności również ze sposobem, w jaki ukazali są starcy. Obleczeni są oni w białe szaty, znak godności kapłańskiej, i noszą złote korony na głowach, przez co zaznaczona jest ich władza królewska. Liczba dwadzieścia cztery jest szczególna i symboliczna (dwa razy dwanaście). Przypomina ona dwadzieścia cztery urzędy kapłańskie, które niegdyś powstały w Izraelu (por. 1 Kron. 24), a które ustanowił Dawid, nim król Salomon wstąpił na tron. Takiemi widzimy je i tutaj, zanim prawdziwy Salomon przystąpi do panowania.

Niektórzy sądzili, że pod tymi dwudziestoma czteremi starcami należy rozumieć śpiących, niedoskonałych jeszcze świętych. Z tego, co wyżej powiedziano o śpiących, jasnem będzie dla każdego, że mniemanie to nie może być słuszne, bo starcy nie ukazują się jako duchy, lecz posiadają już swoje nowe chwalebne ciała. Odziani są w białe szaty i ukoronowani złotemi koronami, musieli więc już zmartwychwstać. Tak, iż liczba dwadzieścia cztery wskazuje na to, że nie mamy tu do czynienia z częścią, lecz z ogółem przemienionych, zbawionych świętych niebieskich. Zgadza się to także w zupełności z tem, cośmy dotychczas rozważali. Widzieliśmy, że za nadejściem Pana umarli w Chrystusie zmartwychwstaną i jak pozostali przy życiu do owych czasów zarówno będą przemienieni i że obie części wierzących razem zostaną zabrane, by wspólnie pójść w dom ojcowski. To, że dwudziestu czterech starców nie może być aniołami, wynika z tego, że ci ukazują się później.

Powtarzam więc, że w obu rozdziałach Objawienia ukazuje się nam ogół zbawionych, uwielbionych w niebie. Podczas gdy 2 i 3 rozdział przedstawia nam historję zboru w jego odpowiedzialności na tej ziemi, w czwartym widzimy królów i kapłanów, którzy w rozdziałach 1, 5 i 6 oddają pokłon swemu uwielbianemu Panu w niebie. W międzyczasie musiało przeto nastąpić zapowiedziane w liście do Filadelfji przyjście Pana. (Jan nie mówi o przyjęciu wiernych, ponieważ przedmiotem jego pisma nie jest przedstawienie postanowień łaski Bożej, lecz raczej wypełnienie sprawiedliwych Jego sadów). Mierna nic piękniejszego, jak miejsce, jakie zajęli tu wierni. Wszechmocny Bóg siedzi na tronie swej chwały. Z tronu tego wychodzą błyskawice, głosy i grzmoty, symbole sądów (rozdz. 6—19), mających nastąpić nad światem. Siedzący na tronie trzyma w prawej ręce księgę zapisaną wewnątrz i zewnątrz, zapieczętowaną siedmiu pieczęciami. Jest to księga sądów (por. rozdz. 6). Nikt w niebie, ani na ziemi “nie jest godzien otworzyć księgi, ani złamać jej pieczęci. Nikt nie mógł wejrzeć w nią dopóty, dopóki nie zjawił się ukrzyżowany niegdyś Baranek. Bierze On księgę z prawicy Tego, który siedzi na tronie. A jak zachowuje się podczas tego wszystkiego dwudziestu czterech starców? Siedzą spokojnie na swoich tronach i otaczają Boga i Baranka. Błyskawice, głosy i grzmoty wychodzą z tronu, księga wyroków zastaje otwarta, lecz oni, zamiast się obawiać, śpiewają nową pieśń, pieśń zbawienia. I nic dziwnego! Ma podjętych przez Pana Jezusa z ziemi i przyodzianych nowemi chwalebnemi ciałami świętych nie można już znaleźć żadnej plamy. Wszystko, co mogłoby przypominać pobyt ich na tej biednej, grzesznej ziemi, znikło zupełnie i na zawsze. Ponieważ równi są Jezusowi, jasne promienie światła Bożego nie mogą na nich objawić nic ponad nieskazitelną czystość. Uwolnieni od wszelkiej walki, wszelkiego cierpienia i pewni przed wszelkim sądem, spoczywają w niebie i oddają chwałę Temu, który żyje na wieki wieków.

To więc jest naszą wspaniałą nadzieją, kochany czytelniku. Jak niegdyś Eliezer, wierny sługa Abrahamowy, miał polecenie sprowadzenia Rebeki z Mezopotamji Izaakowi, jej oblubieńcowi, tak teraz zesłany jest Duch Święty na ziemię, by wyprowadzić niebieską oblubienicę ze świata, towarzyszyć jej w pielgrzymce przez pustynię, pokrzepiać ją wszelkiemi duchowemi błogosławieństwami, dobrami domu ojcowskiego i dowieść naprzeciw oczekującego Oblubieńca, I jak niegdyś Izaak osobiście wyszedł naprzeciw swej oblubienicy i wprowadził ją w namiot swej matki, tak i Jezus wyjdzie w połowie drogi swojej ukochanej oblubienicy naprzeciw ; wprowadzi ją radośnie w dom Ojca. Bezwątpienia, błogosławione to zdarzenie będzie ukryte dla świata, bo świat, który żyje ziemskiemi tylko sprawami, nie ma oczu dla czegoś obchodzącego tylko Jezusa i wiernych Jego. Przy wniebowstąpieniu Pańskiem obecni byli tylko Jego uczniowie. Porwanie Enocha pozostało zakryte dla jego współczesnych. A wniebowstąpienie Eljasza widział tylko Elizeusz. Tak i Chrystus pierwej nie objawi się światu, aż my z Nim okażemy się w chwale (Kd. 3,4). Jak obłok uniósł Pana z przed oczu Jego uczniów, tak i zbór czyli zgromadzenie uda się w obłokach naprzeciw Panu.

Kiedyż to jednak się stanie? Nikt nie może podać dokładnie chwili, lecz ponieważ przyjęcie to jest niezależne od znaków czasu ani od wypełnienia się proroctw, może więc równie dobrze mieć miejsce dziś, jak i jutro. Gdy dziś przyłączony zostanie do zboru ostatni członek zgromadzenia, Pan przyjdzie, by nas wziąć do nieba. Dlatego Paweł już oczekiwał przyjścia Pana. Pragnął on nie być “zewleczonym, lecz przyobleczonym” (2 Kor. 5, 4). Spodziewał się należeć do tych, którzy nie ujrzą śmierci, lecz pozostaną żywi do przyjścia Pana (1 Tes. 4). Żywa ta nadzieja wypełniła serce jego głęboką radością, uczyniła go cierpliwym na cierpienia, wytrzymałym w walce i gorliwym w służbie.

My również znamy przemożny wpływ, wywierany na życie wierzących przez ciągłe oczekiwanie Pana.

“Ktokolwiek ma tę nadzieja w Nim” powiada Jan, “oczyszcza siebie tak, jak On jest czysty” (1 Jan. 3, 3). Ta nadzieja oddziela nas od tego, co otacza nas na ziemi, i kieruje nasz wzrok na to, co widzimy w górze. Świadomość rychłego powrotu Oblubieńca utrzymuje nasze dusze w trzeźwości i czujności. To też niech będą Bogu dzięki i Północ minęła. Poranek świta. Przyjście Pana na nowo jest wszędy głoszone. Zew: “Oto przychodzi Oblubieniec !” znalazł oddźwięk w wielu sercach. Rychło, wkrótce przyjdzie nasz Pan , by kres położyć naszej obcości w tym nienawistnym, bezbożnym świecie.

Czy i w twojem sercu, mój czytelniku, znalazł ten zew swój oddźwięk? Czyś poznał, “że przyszła godzina, abyśmy się już ze snu obudzili? albowiem teraz bliższe nas jest zbawienie, niż kiedyśmy uwierzyli : Noc przeminęła, a dzień się przybliżył” (Rzym. 13, 11—12). Czy podzielasz wspaniała nadzieję kościoła? Czy tęsknisz za przyjściem Pana? Czy żyjesz w ustawicznem oczekiwaniu spotkania niebieskiego Oblubieńca w górze? Jeśli nie, to niech i ciebie dojdzie przez te słowa wołanie: “Oto Oblubieniec wyjdźcie Mu naprzeciw!” Jeśli naprawdę wierzysz w Pana Jezusa, wierz tedy także w Jego szybki powrót ! Uczyń to przyjście trwałą nadzieją swego serca i wyjdź Mu radośnie naprzeciw! Nie zasmucaj dłużej swego Pana obojętnością na Jego powrót. Wierz Jego słowu ! Oczekuj, jak Tesalończycy, Syna Bożego z nieba i wołaj z wewnętrznem pragnieniem: “Amen, przyjdź, Panie Jezu !”

 

---------

 

“Zasnęli w Jezusie” ma oznaczać, że śmierć wiernych nie jest śmiercią w zwykłem znaczeniu, jak śmierć niewiernych. Nie, wierzący zasypia. Zasypia w pokoju, by w dzień zmartwychwstania być zbudzony przez Pana Jezusa. Chrystus sam nazwany jest pierwiastkiem tych, którzy zasnęli (1 Kor. 15, 20), a wszyscy, którzy z wiarą w Nim umierają, są przez Niego, zwycięzcę śmierci i grobu, nie umarłymi, lecz śpiącymi.

POROZMAWIAJMY O JEZUSIE, RLCh - Rozpowszechnianie literatury Chrześcijańskiej, ul. Fabryczna 18; 98-400 Wieruszów

[strona główna] [artykuły o Panu Jezusie Chrystusie] [plan zbawienia] [chcę Nowy Testament] [Jedność dzieci Bożych] [Mat18:20] [Czego uczy Biblia?] [Rzut Oka na zgromadzenia] [Spis według tytułów] [Spis według autorów] [odsyłacze ] [Jan 14:1-6 ] [kontakt ]
RLCh - Rozpowszechnianie Literatury Chrześcijańskiej
ul. Fabryczna 18; 98-400 Wieruszów, woj. łódzkie
CZYTAJ BIBLIĘ - SŁOWO BOŻE!

[ wstęp ] | [ Królestwo niebios a Królestwo Chrystusowe ] | [ Pochwycenie ] | [ powrót na zieię ] | [ Powrót w dwóch fazach ] | [Dwa zmartwychwstania ] | [ po pochwyceniu ] | [ Rzym ] | [ sąd nad wszetecznicą ] | [ powrót Izraela do domu ] | [ antyChryst ] | [ 1000 lat ] | [ po 1000 lat ] | [ streszczenie ] | [ Spakowana książka ]