koniecznie przeczytaj: Jakim było Twoje życie!
|
|
EWOLUCJA CZY STWORZENIE?
Skąd przychodzimy? Kim lub czym jesteśmy? Dokąd zdążamy? Takie pytania zastanawiają wszystkich ludzi, od poety do malarza, od naukowca do szarego człowieka.
Odpowiedzi na te trzy pytania dzieci w szkole formułują następująco:
- Skąd przychodzimy? Cały proces rozpoczął się od związków chemicznych, które kiedyś, kilka milionów lat temu, reagowały ze sobą pod wpływem 'przypadku', tworząc rodzaj błonki na powierzchni pierwotnego oceanu. Te związki chemiczne połączyły się za sobą, według zasad prawdopodobieństwa i przypadkowości, formując pierwszą cząsteczkę białka, od której wywodzi się każda pochodna forma życia.
- Czym jesteśmy? Istotami ludzkimi, tzn. zwierzętami, pokrewnymi małpom i kotom, potomkami pierwotnego człowieka – australopiteka i pitekantropusa – z Czwartorzędu, dalekimi potomkami naczelnych z Trzeciorzędu, ssaków z początków ery kenozoicznej; potomstwem pierścienic i mięczaków, które same wywodzą się od jednokomórkowej ameby.
- Dokąd zdążamy? Tego nie wie nikt: popychany naprzód siłą ewolucji, człowiek – jeden z ostatnich jej produktów – podąża naprzód poprzez czas. Ale jaką formę przyjmie? Czy ewolucja doprowadzi do powstania supermana, nadczłowieka, którego wyobrażają sobie niektórzy ludzie żyjący obecnie? Czy może człowiek przestał już ewoluować, jak sugeruje
wielu współczesnych biologów? Czy też podążamy w kierunku degeneracji rasy ludzkiej, po której zapanuje całkowicie inny gatunek? Tego nie wie nikt.Ale jedna rzecz jest pewna: gatunki powstają w drodze ewolucji. Według powszechnie panującej opinii – człowiek nie jest potomkiem małpy, jak to przyjmowano za pewnik dawniej, ale jest z małpami spokrewniony. Zarówno ludzie, jaki małpy wywodzą się od pierwotnego przodka, który pojawił się na arenie dziejów drogą ewolucji materii ożywionej wiele milionów lat temu.
To dokładnie wiedzą dzieci, które obecnie uczą się w szkole.Według teorii ewolucjonizmu istnienie wszechświata można wytłumaczyć współdziałaniem przypadku, czasu, naturalnej selekcji i mutacji. Otóż przede wszystkim musimy zdawać sobie sprawę z tego, że j
est to, po pierwsze, teoria a nie udowodniony fakt, a po drugie, że teoria ta nagina fakty (dane naukowe) do naukowego założenia jednorodności i filozoficznego założenia materializmu, co samo przez się wyklucza Boga i biblijne objawienie. Jednakże, jak się przekonamy, te dane naukowe mogą być rozumiane również i w inny sposób, a mianowicie poprzez biblijny kreacjonizm. Zapoznajmy się więc z danymi, po czym zadecydujemy, która z interpretacji faktów jest logiczniejsza i w mniejszym stopniu gra na naszej łatwowierności.Według filozofii materialistycznej, podstawą wszystkiego jest materia. Istniała ona zawsze i zawsze będzie istnieć. Jest więc absolutna i warunkuje wszystko. Ponieważ nie można wyobrazić sobie niczego, co byłoby niezależne od materii, Bóg (który, jak się przypuszcza, nie podlega pojęciom czasu ani przestrzeni) nie może istnieć. Ale czy rzeczywiście odkrycia nowoczesnej nauki i jej teorie potwierdzają ten pogląd?
FIZYKA
Przede wszystkim rozpatrzmy obecny s
tan rzeczy w zakresie, w jakim dotyczy on nowoczesnej fizyki. Materia uważa się dziś za krańcowo skoncentrowaną i spoistą formę energii. Jednakże według praw termodynamiki energia nie istniała zawsze: miała ona swój początek. Według pierwszego prawa, ilość energii we wszechświecie pozostała ta sama, ale staje się ona wciąż mniej zdatna do użytku. Nie powstaje nowa energia. Według drugiego prawa, wszystkie procesy mają tendencję do rozpadu i rozdrabniania (o ile nie zachodzi interwencja z zewnątrz), co powoduje wzrost nieporządku (entropię). W wypadku naszej planety, czynnikiem zewnętrznym jest słońce, ale jego energii ubywa. Co więcej brakuje tej energii kodu ukierunkowującego. Spada też radioaktywność. Jak sugerują teorie termodynamiki, energia, a więc i materia zarazem, miały początek. Według teorii przeważających w nowoczesnej fizyce, wszechświat nie rozwija się, lecz wyczerpuje się i rozpada.Pierwsza i druga zasada termodynamiki są po prostu ludzkimi ustaleniami naukowymi dotyczącymi dwóch udowodnionych
faktów:1) stworzenie zostało dokonane i utrzymuje się do czasów obecnych dzięki mocy Bożej,
2) przekleństwo upadku i śmierci nałożone zostało na pierwotne stworzenie przez Stwórcę z powodu grzechu człowieka.
MATEMATYKA
W dziedzinie matematyki również znajdujemy brak poparcia dla zasad teorii ewolucjonizmu. Teoria prawdopodobieństwa jest szczególnie przeciwna idei, że przypadek może stworzyć porządek, nawet w odpowiednio długim przeciągu czasu. Teoria informacji w dzisiejszej formie jest również przeciw
na idei, że złożoność powstaje przypadkowo. W rzeczywistości przypadek okazuje się faktorem powodującym nieporządek, a nie neutralnym, który w odpowiednio długim czasie doprowadzałby do ładu. Można obliczyć matematycznie, że szanse powstania złożoności współczesnego świata są równe zeru. Czas, przypadek i naturalna selekcja nie mogą zastąpić intelektu. Łatwo się przekonać, że jest to oczywiste również z punktu widzenia teorii informacji. Mózg dziecka jest tak zbudowany, że jest ono w stanie nauczyć się jakiegokolwiek języka na świecie. Przypadek nie może zaprogramować komputera. Dlatego też potrzebujemy programatora, intelektu. Nawet największe nowoczesne komputery nie mogą działać, jeśli nie zostaną zaprogramowane przez intelekt z zewnątrz.Przyjęcie tezy, że tak złożona maszyna analizy języka, jaką jest mózg ludzki, powstała przypadkowo (według zasad neo-darwinizmu), jest zupełnie niemożliwe z punktu widzenia teorii informacji niezbędnej do zaprogramowania mózgu w kierunku analizy językowej. Informacja o ni
epojętej złożoności zbudowała ten algorytmiczny superkomputer, który jest w stanie analizować język i gramatykę w sposób doskonalszy niż jakakolwiek maszyna myśląca. Informacja leżąca u podstaw konstrukcji takiego superkomputera musiała pochodzić z ośrodka charakteryzującego się wysoką inteligencją, zdolnego do uchwycenia zasad gramatycznych uniwersalnych we wszystkich ludzkich językach (zdolnego do stworzenia algorytmu dopasowanego do wszystkich języków). Oznacza to, że ośrodek informacyjny, który zaprogramował komputer-mózg, był obeznany dokładnie z realiami języka ludzkiego i ludzkim sposobem myślenia. Był w stanie zaprojektować ów komputer tak, aby mógł on opanować uniwersalną gramatykę, chociaż nawet nauka dotąd nie potrafi ustalić podstaw owej gramatyki. A mimo to genetyczny kod, odpowiedzialny za wykształcenie mózgu-komputera, zawiera informacje o tej uniwersalnej gramatyce już w komórce jajowej i w plemniku człowieka. Idąc dalej, możemy przyjąć, że inteligencja ukryta za kodem genetycznym, odpowiedzialnym za powstanie mózgu, jest bardziej świadoma zasad gramatyki uniwersalnej, niż my w tej chwili. Ta sama inteligencja musiała być zdolna także do wynalezienia biologicznego mechanizmu magazynowania i replikowania genetycznej informacji niezbędnej do wykształcenia i zaprogramowania takiej maszyny myślącej, jaką jest mózg ludzki. Jest to więc inteligencja przewyższająca możliwości ludzkie czy możliwości komputerów w naszych czasach.Główna słabość teorii neo-darwinistycznej polega na tym, że poszukuje ona tego ośrodka czy źródła inteligencji w chaosie lub braku inteligencji. To, że mózg potrafi się dopasować do zasad każdego języka z taką samą łatwością, z jaką rękawiczka dopasowuje się do dłoni, dowodzi algorytmiczej zdolności syntezy istniejącej w mózgu człowieka. Myśl darwinistyczna zakłada, że taka inteligencja nie może istnieć poza naszą własną rzeczywistością – to jest poza trójwymiarowym wszechświatem: że nie ma ani nie może być żadnej innej rzeczywistości. Jednakże dzisiaj takie założenie nie może już
być w żadnym razie podtrzymywane – nie jest już aktualne – w sensie naukowym.BIOLOGIA
Teoria ewolucji gatunków jest oczywiście najbardziej związana z biologią. Dość dziwnym okazuje się więc, że współczesne odkrycia w dziedzinie biologii nie potwierdzają
tej teorii.Wariacja w obrębie gatunków Przyjmuje się, że na przykładzie mikromutacji (zmian obserwowanych w obrębie jednego gatunku) można udowodnić olbrzymie znaczenie, jakie posiadają makromutacje (zmiany warunkujące powstanie nowego ewolucyjnie gatunku z gatunku już istniejącego) w procesie ewolucji. Należy dodać, że zmiany makromutacyjne potrzebują bardzo długiego przedziału czasu zanim powstanie nowy gatunek i dlatego nie są obserwowane w przyrodzie.
Prawdą jest natomiast, że wariacje i zmiany w obrębie gatunków mogą być obserwowane w świecie nas otaczającym, a nawet mogą być wywoływane, na przykład poprzez selektywną hodowlę. Wystarczy tylko spojrzeć na olbrzymią ilość ras psów lub krów, które istnieją w świecie, albo spróbować zliczyć odmiany róż. R
ośliny są lepszym obiektem badań niż zwierzęta, jeżeli chodzi o przeprowadzenie hybrydyzacji, na drodze 'poliploidyzacji'. Należy zauważyć, że cechy organizmów powstających w wyniku hybrydyzacji są po prostu mozaiką cech organizmów rodzicielskich. Współczesna genetyka wykazuje, że gatunkowa różnorodność może mieć bardzo szerokie granice; geny każdego gatunku tworzą specjalne 'instrukcje genetyczne' (algorytmy), z których zaledwie część jest urzeczywistniana w nowych osobnikach lub w nowych genetycznych układach (konfiguracjach). Idąc dalej tym tokiem rozumowania możemy stwierdzić, że dane właściwości genetyczne zawarte w genach (mimo iż jeszcze niezrealizowane), mogą się rozwinąć lub zostać rozwinięte, z tym jednak zastrzeżeniem, że wpływ zewnętrzny, taki jak selektywna hodowla, ogranicza się do wyselekcjonowania cech już zawartych w masie genowej, oraz do 'odselekcjonowania' niepożądanych genów recesywnych lub innych. Co więcej, niektóre geny wytwarzają pewne cechy tylko w obecności określonych bodźców środowiskowych. A więc, każdy organizm jest w pewnych granicach 'plastyczny' i ma zdolność reagowania na bodźce środowiska wewnętrznego i zewnętrznego. Wiele niedziedzicznych zmian, które pierwotnie uważano za skutek mutacji (zmiany przypadkowe, losowe), to po prostu genetycznie kontrolowane reakcje organizmu na określone bodźce zewnętrzne. Oznacza to, że organizmy mają niezwykle złożony schemat informacji genetycznej, bardziej skomplikowany, niż to sobie dotąd uświadamiano. Mutacje rzeczywiście zachodzą, ale, jak można by przypuszczać także na podstawie Drugiej Zasady Termodynamiki, są one przeważnie, jeżeli nie zawsze, szkodliwe.Mutacja
Ilość genetycznej informacji (nazywanej genami) znajdująca się w chromosomach danego gatunku jest stała tylko do pewnej granicy. Oto dlaczego zwierzęta rozmnażają się w obrębie swojego gatunku. Ewolucjoniści twierdzą, że może zachodzić mutacja tej genetycznej informacji, która prowadziła by do powstania nowych gatunków. Ale mutacja jest w istocie naruszeniem uporządkowania genetycznej informacji rodziców, które prowadzi raczej do bezwartościowego lub wręcz szkodliwego rezultatu, przeznaczonego do eliminowania na drodze selekcji naturalnej. Ponieważ mutacja jest w pierwszym rzędzie zniszczeniem genetycznej struktury, nie można jej więc brać za przyczynę rozwoju gatunków. Potomek różni się od rodziców dzięki rekombinacji informacji genetycznej (tzn. genów) rodziców, jednakże ilość informacji nadającej się do rekombinacji jest zawsze ograniczona przez gatunek rodziców. Aby powstały nowe, lepiej rozwinięte organy lub aby z jednego gatunku rozwinął się nowy, lepiej przystosowany do określonego środowiska, potrzebne są geny o nowych właściwościach, a nie modyfikacje genów już istniejących. Prymitywne organizmy mają mniej genów (tzn. informacji służącej do reprodukcji) niż organizmy bardziej złożone. Skąd wzięłyby więc te brakujące geny, aby 'wspiąć się o szczebel wyżej'?Czy prawdą jest, że w laboratoryjnych eksperymentach zaobserwowano ewolucję bakterii? Czy zdarza się to, na przykład, przy pojawieniu się nowych generacji bakterii, które są odporne na antybiotyki? Krótka odpowiedź brzmi: Nie! To co poprzednio było uważane za powstanie nowego materiału genetycznego, okazało się rekombinacją materiału już istniejącego, jak to widać w aktywa
cji poprzednio recesywnych genów. Jeśli poprzednio dominujące geny zostają zniszczone, recesywne geny w nieunikniony sposób, wcześniej lub później 'wpłyną na powierzchnię'. Jednakże 'mutanty' (jak mylnie są one nazywane) często powracają do swej poprzedniej postaci, kiedy bakteria odtwarza się (reprodukuje), zgodnie z prawem naturalnej selekcji, która jest mechanizmem regulującym gatunki. Naturalna selekcja jest regulatorem; powoduje ona powrót do średniego stanu, nie zmusza ona gatunków do przekraczania własnych granic.Tę samą reakcję znajdujemy w mechanizmie immunizacji organizmu (uodpornienia organizmu). Odporność wzrasta nie poprzez tworzenie nowego materiału genetycznego, lecz poprzez manipulację już istniejącym materiałem.
A co z biogenezą? W latach pięćdziesiątych przeprowadzono słynne eksperymenty, w których, jak podawano, odniesiono sukcesy w tworzeniu materii organicznej z substancji chemicznej eksperymenty te (przeprowadzone przez Millera i Ureya). Posłużyły ewolucjonistom jako potwierdzenie, że ż
ycie powstało z materii martwej przez przypadek. To prawda, że w badaniach tych udało się stworzyć elementy komórek organicznych po przeprowadzeniu wyładowań elektrycznych w metanie, amoniaku, wodorze i wodzie. Jednak badania te okazały się bezwartościowe w wyjaśnieniu początków życia, a to z następujących powodów:1) Uczonym nie udało się znaleźć kombinacji związków chemicznych, która wyjaśniłaby zagadkę powstania życia. Przypuszczenie, że atmosfera nie zawierała tlenu, jest nieodzowne w teorii postulującej powstanie z martwej materii. Gdyby pierwotna atmosfera zawierała tlen, życie nie mogłoby powstać, bowiem związki mające brać udział w tym procesie zostałyby zniszczone poprzez utlenienie. Lecz w sytuacji, w której pierwotna atmosfera nie zawierałaby tlen
u, nie mogłaby ona również zawierać ozonu, a nie ochraniane ozonem przed morderczymi promieniami ultrafioletowymi związki te nie mogłyby wziąć udziału w procesie powstawania życia. Dylemat ten był przyczyną wysunięcia przypuszczenia przez pewnych ewolucjonistów, że życie zaczęło się pod wodą. Lecz i to przypuszczenie musi upaść, bo w tym wypadku związki nieodzowne do powstania życia byłyby odcięte od źródła energii: woda uniemożliwiłaby dotarcie odpowiedniej ilości światła do metanu i amoniaku. A nawet jeśli potrzebna ilość światła osiągnęłaby metan i amoniak, i powstałyby aminokwasy, nie mogłyby one zamienić się w polipeptydy, bowiem reakcja syntezy nie zaszłaby w obecności nadmiernej ilości wody. Woda po prostu rozbiłaby ewentualnie powstałe polipeptydy na aminokwasy i w ten sposób wrócilibyśmy do punktu wyjściowego.2) Eksperymenty te mają i dalsze niedoskonałości. Poszczególne aminokwasy, które Miller stworzył podczas ich przeprowadzenia, są zupełnie niezdatne do procesu tworzenia się życia. Chemicy dzielą aminokwasy na lewo-krężne i prawo-krężne. Prawo-krężne nie mogą brać udział w procesach życiowych: w rzeczy samej są one często śmiertelne. Aminokwasy wszystkich form życia są lewo-krężne. Biogeneza może zajść tylko pod warunkiem, że wszystkie elementy k
onstrukcyjne protoplazmy (aminokwasy) będą lewo-krężne. Nie może być ona przeprowadzona, jeśli obecny będzie jakiś prawo-krężny aminokwas. W eksperymentach Millera zostały stworzone tylko kombinacje prawo-krężnych i lewo-krężnych aminokwasów. Do dzisiaj nie udało się stworzyć czysto lewo-krężnych aminokwasów poprzez stymulowanie związków chemicznych wyładowaniami elektrycznymi.Naturalna selekcja
Ewolucjoniści utrzymują również, że ewolucja działała na zasadzie naturalnej selekcji, lecz brak jest potwierdzenia również i tego twierdzenia. Naturalna selekcja to proces, w którym przedstawiciele danych gatunków są izolowani jedni od drugich, co przypuszczalnie prowadzi do powstania lub rozwinięcia cech, które umożliwiają im dostosowanie się do środowiska naturalnego. Ta selekcja w rzeczywistości powoduje zredukowanie zasobu aktywnych genów (tj. genetycznej informacji zdatnej do reprodukcji). Oryginalna populacja ptaków może posiadać dość genetycznej informacji dotyczącej ich koloru, aby przetrwać w wielu środowiskach naturalnych. Kiedy część populacji migruje na inną wyspę koloru czarnego, tylko ptaki tego koloru przeżyją ataki drapieżników; wszystkie pozostałe wyginą redukując tym pulę genową subpopulacji do koloru czarnego. Jeśli środowisko naturalne zmieniłoby nagle zabarwienie na białe, wówczas wyginęłaby cała populacja. Tłumaczyłoby to, dlaczego wiele gatunków wyginęło, a inne z kolei zostały ograniczone tylko do pewnych obszarów.A więc proces selekcji naturalnej oddziałuje na czynniki już obecne w populacji. Na przykład czarna forma ćmy (biston betularia), która w danej populacji dominuje nad formą białą – ze względu na większa możliwość przeżycia form ciemnych w środowiskach zanieczyszczonych przez przemysł – była dominująca jeszcze przed zadziałaniem czynni
ka selekcji naturalnej, spowodowanej rosnącym zanieczyszczeniem środowiska. Bóg stworzył nas obdarzając jednocześnie o wiele większymi możliwościami, niż to było potrzebne na początku. Adam musiał posiadać informację genetyczną, która wystarczyła dla wszystkich obecnie żyjących ras ludzkich. Jesteśmy więc wersjami ludzkimi zubożałymi, z pulą genową zawierająca o wiele mniej informacji.Izolacja populacji prowadzi również do krzyżowania się osobników danej populacji w zakresie małych grup, co powoduje degenerację. Tylko krzyżowanie selektywne (sztuczny proces przeciwny do selekcji naturalnej) może cofnąć ten proces, ale może ono zachodzić tylko w obrębie gatunku. Czyste rasy psów są mniej odporne od kundli. Jeśli murzyn poślubi białą kobietę, ich dziecko będz
ie zdrowsze (w takich samych warunkach) i będzie w stanie żyć w dwóch środowiskach naturalnych, a nie tylko w jednym. Fakt ten zresztą całkowicie dyskredytuje idee Hitlera na temat rasowej czystości, która opierała się na teorii ewolucjonizmu. Lecz nawet jeśli skrzyżowałyby się wszystkie rasy, nie zwiększyło by to w najmniejszym stopniu genetycznego zasobu informacji pierwszego człowieka, ani nie stworzyłoby 'nadczłowieka'.Homologiczność organów Ewolucjoniści głoszą, że ten sam organ u różnych zwierząt wyewoluował z homologicznej, odpowiadającej mu struktury jakiegoś w prosty jeszcze sposób zbudowanego przodka. Weźmy, dla przykładu, płetwę boki, rękę ludzką i skrzydło ptaka. Chociaż różnią się one formą i spełnianą funkcją, wszystkie one mają takie samo zas
adnicze ułożenie kości. Wyprowadzą się stąd wniosek, że wszystkie te gatunki wywodzą się od wspólnego przodka, prymitywnego kręgowca, który posiadał ten sam schemat układu kości. Innymi słowy, geny odpowiedzialne za ostateczny kształt tego organu u przodka miałyby odpowiadać genom, które mają zapisaną informację o kończynie u form wyższych ewolucyjnie; zmieniałaby się więc struktura genów. W rzeczywistości jednak, w wielu przypadkach można wykazać, że z pozoru homologiczne organy powstają na skutek działania wielu rozmaitych genów. Weźmy na przykład gen kierujący rozwojem kończyny przedniej u pierwotnego kręgowca. Można go zmienić milion razy na drodze mutacji! Nigdy jednak taka kończyna przednia nie zmieni się w płetwę foki czy ramię ludzkie, gdyż za ich rozwój są odpowiedzialne rozmaite inne geny.Jeżeli twórcze Słowo (Logos – Inteligencja, Rozum kierujący wszechświatem), jest bardzo racjonalne i bardzo mądre, możemy oczekiwać potwierdzenia się faktu, że energia twórcza nie ulega zmarnowaniu. To znaczy, że w procesie tworzenia świata Logos używałoby 'skrótów' przy kodowaniu informacji i syntezie materii wszędzie tam, gdzie byłoby to możliwe, aby nie marnować niepotrzebnie twórczego wysiłku. Logos, jako niezwykle skutecznie działająca inteligencja, potrafiłob
y wytworzyć najbardziej optymalny proces kodowania informacji genetycznej do biochemicznej syntezy. W rzeczywistości biologia zna mnóstwo przykładów takiej 'oszczędności' w rozdziale i przeznaczeniu mocy i energii. Obserwując naturę napotykamy ślady owych 'cieć' dokonanych przez wszechwiedzące Logos.Fakt, że wszystkie kręgowce mają podobny plan zasadniczej budowy kostnej, może być wyjaśniony właśnie w kategoriach oszczędzania energii i pracy w procesie twórczym dokonywanym przez Logos. A więc, aby powstać mogło tak wiele różnych rodzajów kręgowców, Logos musiałoby móc stworzyć pewien zasadniczy zakodowany plan budowy fizjologicznej zwierzęcia. Plan ten byłby podobny u wszystkich kręgowców jako zwierząt, których cała konstrukcja anatomiczno-fizjologiczna opi
era się na osi struny grzbietowej (chorda dorsalis) lub kręgosłupa. Zjawisko homologiczności kończyn kręgowców może być wytłumaczone na gruncie prawdopodobieństwa wystąpienia rozmaitych zróżnicowań (wariacji) zasadniczego planu budowy ciała. Plan ten u kręgowców odpowiada osi kręgosłupa a cztery homologiczne kończyny służą do poruszania się na lądzie lub do przebywania w środowisku wodno-lądowym. Kończyny lwów morskich, czyli uchatek, szczątkowe kończyny ukryte pod skórą pewnych rodzajów wielorybów czy brak widocznych szczątków kończyn u węży – wszystko to dowodzi genetycznego pokrewieństwa zwierząt z gromady kręgowców.Proces ten może wyjaśnić także istnienie organów szczątkowych. Zróżnicowanie gatunkowe powstało także na gruncie zasadniczej informacji pierwotnej dotyczącej systemów pokarmowych. Ponieważ w przeszłości główny schemat trawienia i wydalania czy schemat autonomicznego układu nerwowego został stworzony przez Logos przy użyciu energii twórczej, można przyjąć, że Logos, które jest wystarczająco int
eligentne, aby stworzyć takie zasadnicze schematy dla działania całego organizmu, jest także wystarczająco inteligentne, aby nie marnować swej mocy twórczej. Jego działanie polega raczej na tym, że używając owych zasadniczych schematów, tworzy mnóstwo zróżnicowanych pod wieloma względami organizmów, które dostosowują się do rozmaitych środowisk życia. Na przykład prawie tak samo z niewieloma różnicami zbudowany jest układ trawienny zwierząt roślinożernych i mięsożernych. Można uznać za uzasadnione różnice w budowie i funkcji biochemiczno-fizjologicznej tzw. wyrostków robaczkowych czyli jelit ślepych u różnych rodzajów zwierząt. Taki sam schemat trawienia jest równie użyteczny w wypadku człowieka, małp, hipopotamów, krów, psów, jak ryb czy płazów. Oczywiście, niezbędne jest pewne zróżnicowanie bazy pokarmowej wśród rozmaitych gatunków zwierząt. W taki sposób, stwarzając życie, Logos-Stwórca mógł zrealizować nieograniczone możliwości swojej inteligencji, jednocześnie oszczędzając wysiłek twórcy.Jelito ślepe jest w sensie anatomiczno-fizjologicznym logicznym sposobem zróżnicowania zasadniczego schematu układu pokarmowego. Reprezentuje ono jakby jeden biegun całego szeregu zróżnicowań układów trawiennych u kręgowców – na drugim biegunie umieścilibyśmy jelita zwie
rząt odżywiających się celulozą – roślinożernych. A więc zdarza się, że drobne modyfikacje genowe tego zasadniczego układu trawiennego są odpowiedzialne za zróżnicowanie sposobu odżywiania myszy, żab, jaszczurek, słoni, krów, wielbłądów, małp i wreszcie człowieka. Jeżeli inteligencja Logos potrafi stworzyć tak wiele korzystnych zróżnicowań przy tak małym nakładzie energii twórczej – jest to potwierdzeniem faktu, że Logos nie tylko dobrze 'zna' chemię, ale również znakomicie orientuje się w teorii i w technice kodowania informacji.GEOLOGIA
Za najważniejsze dowody potwierdzające teorię ewolucji uważa się informacje uzyskane na drodze odkryć paleontologicznych. Oczywiście, jak to się zresztą generalnie przyznaje, jest to jedyny bezpośredni sposób udowodnienia prawdziwości teorii ewolucji. Jeżeli ewolucja rzeczywiście zachodziła, powinniśmy oczekiwać, że wśród skamieniałości zaobserwujemy stopniowy rozwój, płynne przechodzenie od form prostszych do form bardziej złożonych. Wykresy, w które zaopatrzone są podręczniki ewolucjonizmu, dają podobne wyobrażenie o ciągłości procesu ewolucyjnego, dzięki któremu z organizmów prostszych powstają organizmy bardziej złożone.
Jakie więc wnioski możemy wyciągnąć badając paleontologiczne wykopaliska?
1)
Nieobecność prostych, pierwotnych organizmów w warstwach prekambryjskich. Teoria ewolucji sugeruje, że wszystkie gatunki powstały na drodze stopniowego zróżnicowania z prostych form pierwotnych; że wywodzą się od wspólnego przodka, który dał początek zarówno roślinom, jak zwierzętom. Jest logiczne, że powinniśmy być w stanie wykryć odbicie procesu ewolucyjnego w warstwach skamienielin. A czy rzeczywiście możemy zlokalizować w najgłębiej położonych pokładach ślady tych pierwotnych organizmów, które dały początek całemu światu biologicznemu? Okazuje się, że nie. W najgłębszych warstwach napotykamy wprawdzie rozmaite ślady życia, zachowane fragmenty mikroskopijnych organizmów, ale są to organizmy o zaskakująco złożonej strukturze, z pewnością nie organizmy pierwotne. Natomiast nie stwierdza się w tych pokładach śladów stworzeń o budowie maksymalnie prostej, które można byłoby uważać z dużym prawdopodobieństwem za przodków wszystkich organizmów znajdowanych w kolejnych warstwach geologicznych. Jak można wytłumaczyć nieobecność śladów najprostszych organizmów w pokładach prekambryjskich, jeżeli zakładamy, że teoria ewolucji jest oparta na słusznych przesłankach, a era prekambryjska trwała setki, jeżeli nie tysiące milionów lat? Pokłady prekambryjskie znajdowane są w wielu miejscach i niektóre z nich są niezwykle grube, powiedzmy: od 1000 do 1500 metrów. Czy można przypuszczać, że w czasie tak niezmiernie długim jak cała era prekambryjska nie zostały utrwalone żadne ślady pierwotnych form życia, które można byłoby znaleźć w tak licznie występujących osadach z tego okresu? Według tego, co mówią niektórzy paleontolodzy, owe pierwotne formy egzystowały kiedyś w pokładach geologicznych, ale w miarę upływu kolejnych setek i tysięcy lat i postępujących zmian struktury warstw prekambryjskich, ślady pierwotnych form życia uległy zatarciu i są obecnie nierozpoznawalne. Przeciwko takiemu poglądowi przemawia fakt, że wspomniane najgrubsze warstwy osadów prekambryjskich w zasadzie nigdy nie uległy większym przeobrażeniom natury tektonicznej i proces skamienienia szczątków organizmów mógł w nich zachodzić bez przeszkód. A więc teoretycznie skamienieliny powinny być znajdowane w tych warstwach w dużych ilościach. Tak jednak nie jest.2)
Wysoki poziom złożoności skamienielin kambryjskich. W pokładach kambryjskich nie ma już trudności ze znalezieniem skamienielin. Są tu one bardzo liczne i bardzo zróżnicowane. Fauna kambryjska charakteryzuje się występowaniem wszystkich ważniejszych grup bezkręgowców, które istnieją do dnia dzisiejszego. Te same gatunki, które znane są obecnie, łatwo można zidentyfikować według ich cech charakterystycznych przy odkrywaniu kolejnych warstw, w których zostały utrwalone. Osady kambryjskie można uważać za charakteryzujące się wyjątkowo duża liczba gatunków zwierząt. Gdy je badamy – a są to najstarsze warstwy zawierające skamienieliny – nie możemy oprzeć się wrażeniu, że większość znanych nam gatunków zwierząt morskich egzystowała już w erze kambryjskiej w formach bardzo zróżnicowanych. W tamtych czasach wiele gatunków roślin porastało już suchy ląd. Wydaje się, że świat w erze kambryjskiej był równie złożony jak obecnie. Można by sądzić, że był to świat, który wyszedł prosto z rąk Stwórcy, a który potem został utrwalony w skamienielinach na skutek niespodziewanego kataklizmu, który nawiedził ziemię. Niektóre skamieniałe organizmy różnią zdecydowanie się od żyjących obecnie, inne są znów bardzo podobne do współczesnych, czasem nawet identyczne. Do tych ostatnich należą na przykład glony sinice, gąbki oraz morskie pierścienice.Co prawd
a można by zakwestionować twierdzenie, że świat fauny i flory kambryjskiej był identycznie taki sam jak świat fauny i flory naszych czasów, gdyż skamienieliny kambryjskie to wyłącznie fauna morska. Odpowiedzią na ten zarzut może być to, że wcale nie ma pewności, czy jest tak rzeczywiście. Dokładna analiza mikroskopowa pyłku roślinnego oraz zarodników zobowiązuje nas do traktowania takiego twierdzenia w sposób bardzo ostrożny, a to dlatego, że w warstwach kambryjskich wykryto obecność roślin nasiennych oraz paproci zarodnikowych o wysokim stopniu złożoności. A przecież jeszcze do niedawna uważano, że te typy roślin pojawiły się dopiero setki milionów lat później. Ale czy w tym przypadku będzie to rzeczywiście znaczyło, że nie powinniśmy znaleźć we wspomnianych pokładach żadnych innych skamieniałości oprócz wyżej wymienionych? Prawdą jest, że spotyka się skamienieliny różnych typów, ale są to na ogól przypadki bardzo rzadkie. Nie będzie to dla nikogo zaskoczeniem, że gatunkami pojawiającymi się w osadach są gatunki morskie, które uległy zniszczeniu podczas katastrofy na skalę całego globu. Szczególnie trudno jest dzisiaj rozpoznać skamieniałości lądowe wśród osadów dennych z oceanów. Znajdowane są one co prawda w warstwach zalegających powyżej poziomu morza, ale na ogól w bardzo niewielkich ilościach.A oto obraz tego, co zastaliśmy w osadach kambryjskich: bardzo liczne przypadki bezkręgowców morskich oraz zaledwie pojedyncze przykłady z innych typów. Nie powinno nas to zbytnio dziwić, jeżeli przyjmiemy, że katastrofa rzeczywiście miała miejsce. Prekambryjskie skamieniałości, w większości morskie, są pozostałościami zwierząt, które żyły na dnie morskim w momencie, gdy wydarzył się kataklizm. Zostały one wtedy masowo pogrzebane pod masami przewalającego się mułu, Świat utrwalony w osadach kambru jest odbiciem czegoś, co uznać można za całkowicie ukończony świat organiczny, a także jest zastygłym obrazem nagłej eksplozji rozmaitych form żywych, reprezentowanych przez liczne gatunki. Są tu liczne egzemplarze form bar
dzo skomplikowanych, różniących się zasadniczo między sobą, doskonale przystosowanych do środowiska morskiego. Nigdzie nie mamy śladu potwierdzającego teorię, że rozwinęły się one z bardziej prymitywnych przodków, tym bardziej, że nie mamy przecież dowodów na istnienie tych domniemanych przodków w niższych warstwach osadów. Żaden wystarczająco logiczny wywód nie tłumaczy ich nieobecności w warstwach, gdzie należałoby się ich spodziewać w dużych ilościach. Posłużyć to może za przykład, że powinniśmy raczej opierać nasze daleko idące wnioski na zaobserwowanych i udowodnionych faktach, aniżeli twierdzić, że 'przodkowie' musieli istnieć. Czy nie powinniśmy tworzyć teorii odpowiadających faktom zamiast usiłować stworzyć fakty pasujące do wysnutej uprzednio teorii?Ewolucjoniści mają pewne dowody na poparcie swej teorii, a to w postaci skamienielin szeregów spokrewnionych ze sobą zwierząt, które można ułożyć w ciągu genealogicznym. Najbardziej znanym będzie tu przykład konia. Ewolucjoniści uważają Eohippusa za przodka współczesnego konia, a także twierdzą, że w pokładach coraz wyższych (czyli coraz późniejszych) znajdują się skamieniałości stadiów pośrednich pomiędzy Eohippusem a koniem współczesnym. Jednakże w sprzeczności z takimi twierdzeniami stoją fakty. Jest r
aczej mało prawdopodobnym, że Eohippus jest praprzodkiem konia, a to dla następujących przyczyn:a) Szczątki prehistorycznych koni nie są znajdowane w warstwach położonych jedne nad drugimi. Przeciwnie, kości Eohippusa odkrywane są często na powierzchni, zaś jedynym kryterium określenia danej warstwy jako warstwy eocenowej jest to, że mieszczą się w niej właśnie skamieniałe szczątki Eohippusa.
b) W czasie ewolucji Eohippusa do postaci konia współczesnego następowało stopniowe zwiększenie rozmiarów zwierzęcia (o tym świadczyłyby znajdowane skamienieliny). Jednak taki argument nie ma mocy przekonywania, gdyż – jak wiadomo – w dzisiejszych czasach występuje wiele ras koni różniących się znacznie między sobą rozmiarami.
c) Zarówno Eohippus jak i koń współczesny charakteryzują się 18 parami żeber, natomiast domniemane formy przejściowe Orohippus i Pliohippus posiadały odpowiednio 15 i 19 par żeber!
d) Nie wszyscy zdają sobie sprawę z faktu, że szkielet Eohippusa jest bardzo podobny do szkieletu współczesnego zwierzęcia znanego pod nazwą Hyrax. Niektórzy naukowcy uważają, że Eohippus w ogóle nie ma nic wspólnego z koniem, lecz jest po prostu rodzajem Hyraxa (zwierzę podobne do afrykańskiego borsuka skalnego).
Zostało wykazane, że pomiędzy grupami, rodzinami i gatunkami brakuje bardzo wielu form przejściowych. Potwierdzałoby to przekonanie, że znalezione skamieniałe gatunki nie wywodzą się jedne z drugich, ale że są reprezentantami samodzielnych gatunków różniących się pomiędzy sobą w sposób zasadniczy. Na potwierdzen
ie przytoczyć można konkretny dowód oparty na istnieniu tak zwanych 'żywych skamieniałości', które – będąc zagadką dla ewolucjonistów – żyją do dziś w postaci takiej samej, jak przed tysiącami i milionami lat. Można też zgrupować je w kilku kategoriach:1)
Takie, które można znaleźć we wszystkich pokładach, a które żyją dziś w niezmienionej formie. Do grupy tej zaliczamy: gąbki, pierścienice (wieloszczety) morskie, płaszczki, rekiny, minogi, jeżowce, skorpiony itd. Być może jednym z najbardziej niezwykłych zwierząt w tej grupie jest Tuatara, gad podobny do wielkiej jaszczurki, często spotykany w pokładach jurajskich, który nadal żyje w Nowej Zelandii jako jedyny przetrwały gatunek z tego rodzaju. Wymienione wyżej gatunki przetrwały do naszych czasów nie zmieniając nawet wyglądu czy też trybu życia, mimo iż miały na przestrzeni tysięcy lat tak wiele możliwości ewoluowania w rozmaitych kierunkach. Jak wyjaśnić można tę niezmienność? Dlaczego nie uległy ewolucji tak jak inne gatunki (zakładając, że inne gatunki podlegały zmianom ewolucyjnym)? Dlaczego przetrwały? Według opinii niektórych naukowców, warunki mogą sprzyjać ewolucji w jednym środowisku, w innym natomiast nie. Ale co można powiedzieć na temat teorii, która zakłada, że ujednolicone warunki mogą się różnić między sobą tak diametralnie? Pytanie o zróżnicowanie nisz ekologicznych traktowane jest jako kluczowe pytanie dowodzące tego, że proces ewolucyjny miał miejsce. Gdy przedstawimy fakty przeczące zachodzeniu zmian ewolucyjnych w danym gatunku, usłyszymy w odpowiedzi, że gatunek ten jest wyjątkiem, a wyjątki potwierdzają regułę.2) Drugą grupę 'żywych skamieniałości' stanowią gatunki, których nie obserwuje się na przestrzeni kilku warstw osadów, a które ponownie pojawiły się w faunie czasów obecnych w formie niezmienionej. Gatunek Latimeria, reprezentujący tę grupę, uznany został za wymarły pod koniec ery kredowej trzeciorzędu, około 90 milionów lat temu. Obecnie znanych jest dziewięć okazów, które wydobyte zostały z morza, a które praktycznie są identyczn
e ze skamieniałymi latimeriami znajdowanymi w osadach kredowych. Nie jest to zresztą jedyny przykład. Przytoczyć tu można gatunek Depidocaris, pierwotne skorupiaki z ery dewońskiej, uznane za wymarłe przed 300 milionami lat, które wyłowiono w pobliżu Long Island, New York w roku 1953 (oczywiście osobniki żywe), a także gatunki Hutchinsoniella macrocantha i Derocheilocaris, dwa pierwotne, mikroskopijnej wielkości skorupiaki, odkryte w piaskach na dnie morza Nowej Anglii. W roku 1957 w błotnistych piaskach dna morskiego odkryto kilka okazów skorupiaków bardzo zbliżonych do trylobitów, które przecież – mimo iż bardzo liczne w erze kambryjskiej – zniknęły całkowicie z powierzchni ziemi po erze paleozoicznej. Jeżeli chodzi o świat roślinny, przytoczyć można przykład drzew z gatunku metasekwoja niespotykanego nigdzie od czasów miocenu (tj. od około 20 milionów lat), które to drzewo znaleźć można obecnie w Chinach. Niedawne obserwacje dokonane na Oceanie Spokojnym, oraz na jeziorach Loch Ness w Szkocji i Kok-Kol w Kazachstanie pozwalają sądzić, że plesiozaury, które, jak przypuszczano, wyginęły 100 milionów lat temu, wciąż jeszcze żyją.Przykłady te nasuwają następujące pytania: dlaczego skamieniałych szczątków wspomnianych gatunków nie znajdujemy w bardzo grubych i rozległych warstwach osadów, które reprezentują przecież miliony lat ziemskiej historii? Jeżeli skamieniałości te rzeczywiście są jedynym świadectwem życia w bardzo dawnych erach, to w jaki sposób możemy wyjaśnić całkowite zniknięcie z warstw następujących
bezpośrednio po tej, w której występowały tak obficie, oraz ponowne pojawienie się ich dzisiaj? Ich obecność w dzisiejszym świecie dowodzi, że gatunki te w rzeczywistości nie przerwały swej egzystencji na powierzchni ziemi. Jak jest to możliwe, że przez tak wiele setek milionów lat formy te nie uległy procesowi skamienienia? Nawet gdyby uznano proces skamienienia za zjawisko wyjątkowo rzadkie, to i tak nie jest to satysfakcjonujące wszystkich wyjaśnienie wobec faktu, że w osadach geologicznych znajdują się miliony i miliony skamienielin.Można nie bez racji zapytać, czy liczne przykłady obecności pewnych form życia w określonych typach osadów nie mogą być rezultatem nagłej a potężnej katastrofy, która osadziła je w warstwach zastygającego mułu. Stwierdzenie takie mogłoby wyjaśnić niezwykle duża obfitość skamieniałości w jednej warstwie osadów i ich nieobecność w warstwach następnych. Innymi słowy, ich obecność w warstwach geologicznych, w których zostały znalezione, jest efektem kataklizmu, który zniszczył s
trefy ekologiczne będące środowiskiem życia tych organizmów, grzebiąc je pod warstwami osadów. Naszym argumentem potwierdzającym tę teorię jest fakt, że w większości przypadków są to skamieniałości zwierząt morskich, żyjących w bardzo specyficznych strefach ekologicznych, na dnie oceanu zawierającego muł i piasek, dokładnie w takim samym środowisku, w jakim nadal spotyka się je dzisiaj. Dlatego, że zostały zagrzebane pod warstwami osadowymi, nie pojawiają się w warstwach późniejszych, a dopiero dzisiaj w swoim naturalnym środowisku, które mogły bez trudności zasiedlić i opanować na nowo.3) Trzecim typem żyjących skamieniałości są te, które były uważane za ogniwa zaginione (formy pośrednie), a ostatnio odnalezione, całkowicie niezmienione, dokładnie w takiej samej formie, w jakiej pojawiły się w warstwach skamielin. Takie formy, których cechy charakterystyczne mogą skłaniać do umieszczenia ich pomiędzy określonymi grupami, istnieją także dzisiaj. Ale nawiązując do teorii ewolucji, powinniśmy się spodziewać cz
egoś przeciwnego. Formy pośrednie powinny być znalezione w pokładach skamielin tam, gdzie spodziewamy się je zastać, ale nie powinny być obecne we współczesnej faunie i florze. Neopilina galathae, rodzaj segmentowanego mięczaka, znana jest od 1951 roku, kiedy to została wydobyta z głębokości 3.500 metrów u wybrzeży Meksyku. Ale gatunek ten uważany za wymarły od 280 milionów lat był formą przejściową wiodącą do głowonogów (jak kałamarnice, ośmiornice).Przed końcowym podsumowaniem działu Geologii, warto zapoznać się z dodatkowymi czynnikami, które wydają się stawiać pod znakiem zapytania założenia teorii ewolucji. Zdołano odkryć na podstawie badań skamieniałych pyłków kwiatowych i mikroskopijnych zarodków, pozostałości po lądowych roślinach drzewiastych, któr
e odnaleziono w warstwie kambryjskiej.Ale uczyniono inne, bardziej bezpośrednie obserwacje. Ślady ludzkich stóp niespodziewanie zostały odkryte w formacji skał, która według ewolucjonistów była zdecydowanie zbyt wiekowa, aby je zawierać.
Jak większość światowych legend o 'smokach', znaleziska te nieodparcie sugerują, że ludzie żyli na ziemi w tym samym czasie co dinozaury.
Znane są takie miejsca – np. w Zimbabwe i Arizonie – gdzie znalezione zostały piktografie dinozaurów, wyrysowane na ścianach jaskiń i kanionów przez jakiegoś prehistorycznego ludzkiego artystę. Wydaje się, że świadczy to dostatecznie mocno o tym, że artysta widział gdzieś żyjące dinozaury. Poza tym ślady ludzkich stóp wielokrotnie były znajdowane w formacjach karbońskich. Najbardziej god
nym uwagi jest zbieracz skamieniałości w Antelope Springs w Utah w USA, który w 1968 odkrył dwa wyraźne ślady obutych ludzkich stóp w pokładach trylobitów, szacowanych na erę Kambru, i faktycznie ślady te posiadały wewnątrz trylobity (małe wymarłe krabo-podobne stworzenia, które znajdowały się pośród najwcześniejszych skamieniałości). Wniosek jest niechybny, człowiek ubrany w sandały chodził po trylobitach w czasie, gdy skała była jeszcze miękka i mulista. W rzeczywistości, ślady ludzkich stóp odkryto w skalach ery Kambryjskiej, Kredowej i Triasowej. W złożach węgla znaleziono 10-calowe, 8-karatowe złote łańcuchy, żelazne naczynia, ludzkie czaszki – dowód, że istniała ludzka cywilizacja w czasie formowania się węgla. Znaleziska tego rodzaju nie były generalnie publikowane, a ewolucjoniści naturalnie próbowali zdyskredytować je – z prostej przyczyny, że jeżeli choćby jedno z nich jest autentyczne, to teoria ewolucji upadnie.MAŁPO-LUDZIE?
Dla przeciętnego człowieka, głównym dowodem tego, że ewolucja miała miejsce, jest fakt odnalezienia form pośrednich pomiędzy małpami a ludźmi. Ale musimy zapytać się siebie samych, czy rzeczywiście szczątki te mają znaczenie rozstrzygające. Powinniśmy pamiętać o tym, że czaszki współczesnych ludzi są bardzo rozmaite, a niekt
órzy ludzie przypominają swym wyglądem Neandertalczyka – który obecnie uważany jest całkowicie za istotę ludzką. Większość starożytnych czaszek ponadto jest wyjątkowo dużych rozmiarów. Trudno traktować je jako podstawę wiary w ewolucję człowieka od człekokształtnych przodków. Wydaje się, że większość z nich reprezentuje pozostałości po małpoludach, gatunkach, które wymarły.Należy umieć rozpoznać zaciemniający obraz pobożnych życzeń, a nawet oszustw, które towarzyszą często opisom i doniesieniom o wielu z tych odkryć. Nie ma potrzeby zagłębiać się w przypadek Hesperopithecusa, amerykańskiego małpoluda przedstawionego w 1922 roku przez profesora Henry Fairfielda Osborna w oparciu o pojedynczy ząb, który później okazał się zębem wymarłej pekari, gatunku świni:
czy też zajmować się sprawą 'Człowieka z Piltdown', która okazała się oszustwem, a który to okaz posiadał ludzką czaszkę i szczękę orangutana, odpowiednio połączone i spreparowane. Mniej znane są fałszerstwa związane z tzw. Człowiekiem z Jawy i Pekinu. W przypadku człowieka z Jawy, Dubois długo trzymał w tajemnicy wiadomość, że czaszki prawdziwych ludzi (czaszki Wadjak) znalezione zostały w tym samym rejonie co rzekomych praludzi. Poza tym Dubois tuż przed śmiercią zakomunikował, że nie były to nawet szczątki małpo-ludzi, lecz tylko kości olbrzymiego gibbona. W Chinach, Teilhard de Chardin i kilku innych pisarzy zaangażowanych w prace wykopaliskowe umyślnie w fałszywym świetle przedstawiło to, co zostało znalezione w Chou-kou-tien. Donosili oni o faktach palenia ognisk w miejscach gdzie znaleziono szczątki. Miejsca te w rzeczywistości podobne byłby do pieców hutniczych, czy też – bardziej precyzyjnie – do prowadzonego na dużą skalę przemysłu wypalania wapna, daleko wykraczającego poza umiejętności przypisywane małpo-ludom. Wielki francuski znawca skamieniałości, Marcelin Bule stwierdził, że przypuszczenie, iż prymitywny małpo-lud mógł być twórcą tych olbrzymich palenisk (popioły nadal pokrywają przestrzeń o wymiarach 100 metrów długości, 30 metrów szerokości i 7 metrów wysokości), a także innych śladów uprzemysłowienia terenu jest absurdalne. Prawda o znaleziskach generalnie jest zatuszowywana. Nie zostało ujawnione w prasie to, że prawdziwe ludzkie szczątki także zostały znalezione w Chou-kou-tien, i że czaszki tak zwanych ludzi z Pekinu zostały znalezione pomiędzy resztkami innych dzikich zwierząt zjedzonych przez istoty ludzkie. Czaszki te posiadały dziury w górnych swych częściach. Przypuszczalnie mózgi tych istot zostały zjedzone przez ludzi. Nadal jednak człowiek z Pekinu i człowiek z Jawy są cytowani jako główne dowody ludzkiej ewolucji.Możliwe jest odróżnienie małp od ludzi poprzez zmierzenie pojemności mózgów. Tak zwany południowy małpolud z Południowej i Wschodniej Afryki (Australopitek) posiada pojemność mózgu, która waha się pomiędzy 400 cm
3 i 650 cm3. Jest więc zbliżona do pojemności czaszki przeciętnego współczesnego goryla, a zaledwie w jednej trzeciej do pojemności współczesnego człowieka (1450 cm3). Objętość mózgu człowieka z Jawy i Pekinu waha się pomiędzy 860 cm3 i 1075 cm3. Dopiero w momencie, gdy weźmiemy pod uwagę Neandertalczyka z jego objętością czaszki od 1300 cm3 do 1600 cm3, możemy zaklasyfikować go jako istotę ludzką.Skamieniałości prawdziwych ludzi zostały odkryte – we Włoszech i w Kalifornii – w niższych warstwach osadowych niż tak zwany małpolud. To oczywiście potwierdza tezę, że gatunek ludzi jest tak samo stary lub starszy niż małpoludy i nie może się od nich wywodzić. Richard Leakey stwierdził, że szczątki człowieka
współczesnego, które znalazł w Afryce znajdowały się w skale znacznie starszej niż skały zawierające szczątki małpoludów. Tak więc, czymkolwiek są małpoludy, nie są one na pewno zaginionym ogniwem pomiędzy małpami a ludźmi.W dzisiejszej populacji ludzkiej
wyróżniamy wiele osób o bardzo różnych typach i rysach twarzy – ludzie cywilizowani oraz prymitywni żyją obok siebie. Twierdzenie, że cywilizowani ludzie wywodzą się od ludzi prymitywnych jest oczywiście absurdem. W rzeczywistości nie został znaleziony ani jeden egzemplarz skamieniałości człekokształtnego przodka. Nie ustalono żadnego prostego faktu, który mógłby w świetle znanych praw termodynamiki czy też genetyki przekonać nas o czymś, co jest właściwie nieprawdopodobne: o ewolucji człowieka od człekokształtnego przodka. Wiele rekonstrukcji małpoludów zostało sporządzonych przez zdolnych artystów na podstawie kilku zębów czy też części czaszki, a może kości goleniowej, plus duża wyobraźnia. Obecnie jasne jest, że współczesny człowiek, nawet według ewolucyjnych standardów, jest wiele starszy jako gatunek od swego przypuszczalnego przodka.METODY OKREŚLANIA WIEKU SKAMIENIAŁOŚCI
W próbach określenia wieku skamieniałości używane są różnorodne metody, ale wszystkie posiadają swoje ograniczenia i aksjomaty. Należy zwrócić uwagę na fakt, że wszystkie te metody zależne są od dwóch założeń.
1) To teoria stałej proporcji rozpadu – stosunek ilości substancji, która uległa rozpadowi do substancji wyjściowej zawsze jest stały (taki sam dzisiaj jak dawniej).
2) Założenie ignoruje fakt, że niemożliwe jest zdecydowane określenie jak dużo każdej substancji (w przypadku uranu, ile ołowiu: w przypadku węgla 14, ile zwykłego węgla itd.) było na początku procesu.
Dlatego postawione zostały pewne założenia – a ostateczny uzyskany wiek jest całkowicie uzależniony od założenia przyjętego na wstępie. Jeżeli tylko jedno założenie jest błędne, to ostateczny wynik także jest fałszywy.
1)
WĘGIEL 14 – metoda określania wieku skał Kula ziemska bombardowana jest ogromną ilością promieni kosmicznych. W trakcie penetracji ziemskiej atmosfery, promienie kosmiczne ulegają kolizji z molekułami atmosfery, rozbijając je siłą uderzenia. Rezultatem tego jest powstanie nowych cząsteczek, neutronów, które następnie w większości ulegają kolizji z cząsteczkami azotu, przez które są przyciągane. Rezultatem następnych zderzeń jest powstanie cząsteczek węgla 14, który jest radioaktywny. Każdego roku proces ten powoduje powstanie około 9,8 kg węgla 14 w całej atmosferze. Dopóki jest to tylko kompozycja chemiczna, węgiel 14 nie odbiega daleko od węgla 12, który jest odpowiednikiem węgla istniejącego na ziemi. Na skutek działania tlenu w atmosferze, węgiel 14 podobnie jak węgiel 12, przekształca się w dwutlenek węgla. Ten z kolei absorbowany jest przez rośliny i morza, co wyjaśnia obecność gazu węglowego w ogóle, a węgla 14 w szczególności w morzu i w roślinach. Te ostatnie wydzielając dwutlenek węgla do atmosfery, zatrzymują węgiel. Ludzie, spożywając rośliny, także absorbują węgiel, głównie węgiel 12, przy czym także w drobnych ilościach węgiel 14.Tak długo jak żyć będą rośliny i ssaki, węgiel 14 nasycać będzie ich tkanki, utrzymując określony poziom aż do momentu śmierci, kiedy to węgiel 14 rozpocznie proces rozpadu w podobny sposób, jak wszystkie substancje radioaktywne. Dlatego też można, znając normalny poziom węgla 14 w organizmie, określić czas jaki upłynie od momentu śmierci organizmu. Taka kalkulacja możliwa jest dzięki znajomości stałej rozpadu węgla 14, którego okres połowicznego rozpadu wynosi 5.
730 lat. Oznacza to, że dana masa węgla 14 w tym czasie ulegnie redukcji do połowy swej ilości.W następstwie tego okazy, które zawierają małe ilości węgla 14, uważane są za bardzo stare. Ale im mniejsze są ilości węgla 14 w badanych okazach, tym trudniej jest dokonać dokładnego pomiaru. Ponadto, metoda ta jest skuteczna tylko wtedy, jeżeli węgiel 14 ulegał rozpadowi zawsze w historii z tą samą prędkością. Jeżeli ta hipoteza nie jest słuszna, sama metoda mogła okazać się nieskuteczna. W przeciwnym razie nie
wytłumaczalne są zmiany w stosunkach masy zanotowane przez naukowców. Ponadto, metoda ta jest ważna tylko wtedy, gdy stosunek ilościowy węgla 14 do zwyczajnego węgla był zawsze taki sam poprzez lata. Obecnie wiadomo jest, że stosunek ten może zmieniać się w zależności od intensywności sił pola magnetycznego ziemi w danym czasie. Im większy jest magnetyzm ziemski, tym mniejsza jest ilość powstającego węgla 14. Wiadomo także, że intensywność kosmicznego promieniowania bombardującego ziemię nie była zawsze stała. Następnie, rezultaty określania wieku skamienielin za pomocą węgla 14 nie zawsze były zadawalające: niektóre okazy badane tą metodą, to znaczy takie, których wiek był znany i zgodny z historią współczesną, uzyskiwały całkowicie odmienne rezultaty. Nawet dzisiaj, od pewnego czasu wiadomym jest, że węgiel nie jest w równowadze w atmosferze: trzykrotnie szybciej jest produkowany niż ulega rozpadowi. Powinniśmy albo zaakceptować to okrycie, w nawiązaniu do założeń o ekstrapolacji faktów teraźniejszości, będących przewodnikami w przeszłości, albo, nawiązując do tego, że żadne pozostałości istot żywych nie są starsze niż 7.000 czy 10.000 lat lub mniej, powinniśmy powiedzieć, że stosunek powstawania węgla 14 prawdopodobnie nie był stały w przeszłości. W takim przypadku należałoby oczywiście zaniechać całkowicie określania wieku skał przy pomocy tej metody.Jeżeli pozostaniemy przy drugiej hipotezie, postulat o światowym zasięgu potopu może wyjaśnić różne rozbieżności. Przed światową katastrofą spowodowaną potopem, proporcja węgla 14 mogła być znacznie mniejsza niż obecnie, z następujących powodów:
a) Warstwa pary wodnej otaczająca ziemię mogła uformować efektywną osłonę redukując działanie neutronów oraz zmniejszając ilość powstającego węgla 14. Obecność takiego pasa pary wodnej wokół ziemi pozostaje w zgodzie z hipotezą o klimacie tropikalnym wokół całej ziemi, co sugerowałyby niektóre skamieniałości.
b) Siła pola magnetycznego ziemi mogła być znacznie większa, niż jest dzisiaj. W nawiązaniu do oświadczenia profesora Thelliera, siła ta osiągnęła swoje maksimum w środku trzeciego tysiąclecia p.n.e. od kiedy to cały czas ulegała zmniejszeniu.
Po Potopie, sytuacja mogła ulec zmianie. Proporcja węgla 14 mogła wzrosnąć na skutek zmniejszenia się ochronnej warstwy pary wodnej. Ogromna ilość gazu węglowego powstałego z węgla 12 mogła rozpuścić się w wodzie w formie węglanów, a ziemskie pole magnetyczne mogło zmniejszyć w ten sposób możliwość wzrostu wytwarzania się węgla 14.
Wszystkie te przykłady mogłyby wyjaśnić, dlaczego zwierzęta, które istniały przed potopem nie zawierają dużej ilości węgla 14. Nie dlatego, że są to okazy wyjątkowo stare i straciły dużo węgla 14, ale dlatego, że nigdy nie zawierały go w większej ilości.
2.
Metody określania wieku poprzez radioaktywność skał otaczających. Tak jak metoda węgla 14, metody te wykorzystują zanikanie radioaktywności elementów do ustalenia wieku. Różnice polegają na tym, że:a) Stosuje się substancje o bardzo długim okresie rozpadu.
b) Nie określa się bezpośrednio wieku skamieniałości, ale wiek warstwy osadów, w której zostały one znalezione; najczęściej wiek skał jest przypuszczalnym wiekiem skamieniałości. Często okres rozpadu takich substancji jest rzędu dziesiątek milionów lat, co naturalnie daje ogromne liczby określające
wiek skał.Metoda uranowo-ołowiowo-torowa
Uran i tor są substancjami radioaktywnymi, które często znajdują się w skałach skorupy ziemskiej. Obie substancje rozpadają się lub ewentualnie tworzą trwałe szeregi izotopowe z ołowiem, jak następuje: 238U/206Pb, 235U/207Pb, 232T/208Pb. Aby uzyskać prawidłową kalkulację, należałoby ustalić, jaką była pierwotna proporcja nieradioaktywnego ołowiu 204Pb do elementów radioaktywnych. Przeprowadzone obliczenia wskazują, że proporcja ta ulega zmianie w zależności od miej
sca i rodzaju minerału. Ponadto istnieje możliwość zanieczyszczenia zarówno przez czynniki zewnętrzne, jak i przez to, że uran może być rozpuszczony w wodzie z niewielką zawartością kwasu – woda zawierająca rozpuszczony dwutlenek węgla mogła powstać w okresie Potopu. Wszystkie te czynniki sugerują możliwości poważnych pomyłek w określaniu wieku. Nie tylko większość obliczeń dokonanych za pomocą metody 208b/232T nie zgadza się z innymi metodami wykorzystującymi ołów, ale nawet połowa obliczeń dokonanych przy użyciu metody U/Pb nie jest zgodna między sobą. Nawet metoda 207Pb/206Pb, uważana od dawna za najlepszą, ma następujące wady: istnieje możliwość częściowej utraty radonu (gaz radowy) 222 – elementu pośredniczącego, odkrytego w procesie rozpadu uranu do ołowiu – który wpływa na zawyżanie wieku danego okazu.Niezgodne rezultaty są raczej zasadą niż wyjątkiem. Podczas przeprowadzania analizy zawierającej skamieniałości skały w Szwecji, wyżej wspomniane metody dały kolejno takie niezgodne ze sobą okresy, jak 380, 440 i 800 milionów lat. Zasugerowano następujące wyjaśnienie tych rozbieżności, które – jeżeli prawdziwe – jest fatalne dla uranowej metody określania wieku skał. Możliwe jest, że bez minerału radioaktywnego, jeden izotop ołowiu może ulec przemianie w
drugi na drodze znanego procesu reakcji neutron gamma. Ołów 206 mógł ulec procesowi przemiany w ołów 207, lub ołów 207 w ołów 208. Jeżeli jest to prawda, naukowcy określający wiek skał mogli nie wiedzieć, czy ołów 207 powstał na skutek rozpadu uranu 235, czy też powstał z ołowiu 206 na drodze reakcji neutron gamma.Ze względu na powyższe wydaje się jasne, że metody określania wieku związane z rozpadem do poziomu ołowiu są całkowicie wątpliwe. Z tego też powodu przez ostatnie kilka lat specjaliści coraz bardziej koncentrowali się na metodzie potasowo-argonowej.
Metoda rubidowo-strontowa
Rubid jest substancją stosunkowo rzadko spotykaną w skorupie ziemskiej. W taki sam sposób jak rubid, który często występuje z potasem, stront (również rzadki) jest często spotykany z wapniem. Jakkolwiek, główną wadą metody jest to, że zwykły stront występuje w różnych ilościach w skałach, w większości na skutek fluktuacji ilości strontu 87 pochodzącego od rubidu 87, a także w wyniku fluktuacji pewnych naturalnych izotopów w his
torii różnych skał. A nawet, gdyby ktoś znał procent pierwotnego strontu (który nigdy nie był radioaktywny), nie można byłoby przeprowadzić zwykłej korekty, ponieważ współczynnik ten nie jest jednolity dla wszystkiego strontu spotykanego w skałach.Metoda potasowo-argonowa
Potas jest substancją po prostu powszechnie spotykaną na ziemi. Zawiera go wiele skał. To dlatego właśnie metody posługujące się tą substancją są bardzo ważne. Podczas gdy uran czy tor są niewystarczające, potas jest ogólnie stosowany. Radioaktywnym izotopem potasu jest potas 40, który rozpadając się, daje wapień 40 i argon 40
Należy zaznaczyć, że obliczenia dokonane tą metodą nie były całkowicie zadawalające. Po pierwsze dlatego, że argon mógł ulotnić się w formie gazowej w trakcie poddania jego kryształów temperaturze około 300° C (temperatura taka powstaje na przykład podczas erupcji wulkanu). Możliwe jest, że minerały zwierające argon mogły być zanieczyszczone przez argon atmosferyczny, lub też zawierały argon pochodzenia radioaktywnego
w momencie krystalizacji. W każdym przypadku otrzymany 'wiek' byłby bardzo zawyżony. Nawiasem mówiąc, była to metoda zastosowana przez Richarda Leakeya przy określaniu wieku skamieniałych szczątków człowieka. Uczony ten twierdził, że mają one 2,6 miliona lat. Ostatnio wydana książka pod tytułem 'Poznawanie tajemnic ziemi' autorstwa Gossa, Smitha i Westona, przyjmuje, że 'wiadomo obecnie iż część skorupy ziemskiej może dać potasowo-argonowe dane ukazujące fałszywy wiek krystalizacji, trwającej w rzeczywistości kilka dziesiątek czy nawet setek milionów lat. Rozpoznano przypadki, w których egzemplarze mineralne dawały niezwykle zawyżone dane potasowo-argonowe, czasami wiek wcześniejszy nawet od zaakceptowanego wieku ziemi!'Bez dokonywania szczegółowych analiz tych metod, należałoby się zapytać o wartości i znaczenie uzyskiwanych rezultatów. Czy liczby te naprawdę mają związek z latami? Wątpliwe, żeby taki związek miały. Badane egzemplarze mineralne miały często skomplikowaną historię geologiczną i wcale nie je
st pewne, że uzyskane daty mają związek z formacją minerału. Jedna z najlepszych aktualnie używanych, metoda potasowo-argonowa, ujawniła ostatnio znaczną niedoskonałość w przedstawionych rezultatach. W roku 1968 przeprowadzono pewien eksperyment w okolicy wysp Hawajskich ze skałami wulkanicznymi uformowanymi w okresie ostatnich 200 lat. Uzyskane rezultaty pokazały, że ta sama skała wulkaniczna (bazalt) określana najwyżej na 1.000 lat, ale prawdopodobniej, mająca zaledwie 200 lat, była określana następującego: 0,22 miliona lat, gdy egzemplarz skały pobrany był z głębokości 500 metrów poniżej powierzchni morza; 42,9 miliona lat, gdy egzemplarz skały pobrany był z głębokości 2.500 metrów; 19,5 miliona lat, gdy egzemplarz pobrany był z głębokości 5.000 metrów. Eksperymenty przeprowadzone na próbach skał pobranych z dokładnie tego samego poziomu, ale zaczerpniętych z różnych głębokości tej samej skały, dały jeszcze inne, zróżnicowane rezultaty. Tak więc wiek otrzymany z pojedynczego egzemplarza tego samego typu skały uformowanego bez znaku historii, może zmieniać się w granicach od 1 miliona lat do 42 miliona lat! Takie rezultaty dyskredytują zastosowaną metodę.Jednakże, jeżeli wszystkie te radioaktywne substancje i ich nieradioaktywne produkty koegzystowały przed Potopem i jeżeli następnie rozpuszczone w wodzie roztwory kwasów podlegały przypadkowym rozkładom tak, że kryształy zmieniających się kompozycji izotopów znalazły się obok siebie w czasie, gdy osady lub lawa stwardniały w skale; i jeżeli koncentracja tych
elementów zmieniała się zgodnie z głębokością na której skała twardniała lub stygła; i jeżeli skorupa ziemska poddana była gwałtownym wstrząsom (głównie wulkanicznym), przy czym warstwy skał były przemieszczane i poddawane ogromnie wysokim temperaturom, które spowodowały wyzwolenie się pewnych pochodzących z radioaktywnego rozpadu elementów jak gazy obojętne i ołów, dało to podstawę do identyfikacji przedstawionych cyfr nie z latami słonecznymi, ale z czymś innym. Jeżeli tak było, to cyfry te nie mają nic wspólnego z wiekiem skał, ale raczej odzwierciedlają działanie na te skały sił grawitacji, ciśnienia hydrostatycznego, nagłego ochłodzenia na skutek zetknięcia się z wodą, a z drugiej strony odzwierciedlają istnienie obu radioaktywnych elementów i elementów będących wynikiem radioaktywnego rozpadu w okresie poprzedzającym Potop. Ważne jest zrozumienie tych implikacji, ponieważ aktualne hipotezy podkreślają, że radioaktywność rozpoczęła się w momencie powstania skał, i że cały ołów czy argon pochodzą z materiałów pierwotnie radioaktywnych. Jeżeli hipoteza działania potopu na te elementy jest prawdziwa, to obecny poziom radioaktywności nie ma nic wspólnego z wiekiem skały, tj. z okresem kiedy się formowała. W świetle tego wszystkiego, trudno zrozumieć, w jaki sposób naukowcy mogą z zupełną pewnością podawać liczbę 4.500 miliona lat jako wiek ziemi.Inne metody określające wiek ziemi
1) Nie ma żadnej godnej zaufania zapisanej historii przedstawiającej wcześniejszą datę niż 3.000 lat przed narodzeniem Chrystusa. Wiele różnych faktów historycznych wskazuje na wcześniejszy okres – około 5.000 p.n.e. jako datę prawdziwego początku cywilizacji. Jest to s przybliżeniu okres pierwszej dynastii w Egipcie, czyli pierwsza historyczna data, która została ustalona.
2) Liczba
ludności współczesnego świata wynosząca ponad 4 miliardy nie jest w pełni zgodna z faktem, że ludzie istnieją od milionów lat. W rzeczywistości, aby osiągnąć tę liczbę wystarcza tylko około 5.000 lat (jak wskazują na to statystyki ONZ). Liczba ludności świata rosła bardzo wolno aż do 1650, po którym to wzrosła z 545 milionów do 2,5 miliarda w 1950 roku. W roku 1987 osiągnęła liczbę 5 miliardów, a nieprawdopodobne jest, aby liczba ta była mniejsza niż 6 miliardów w roku 2000.3) Ziemia zachowuje się tak, jak gdyby była gigantycznym magnesem, tworzącym pole magnetyczne wokół siebie. Obecnie wiadomym jest, że siła tego pola magnetycznego zanika gwałtownie. Nawet przyjmując teorie uniformizmu, uznajemy, że ziemia jest młoda, a to z kolei znaczy, że zaledwie 8.0
00 lat temu siła ziemskiego pola magnetycznego była równa sile pola magnetycznej gwiazdy, nieprawdopodobne zjawisko: a więc miliony lat temu siła pola magnetycznego musiała być niemożliwie wysoka! Następnie, jeżeli, jak niektórzy sądzą, pole magnetyczne istnieje dzięki obiegowi elektryczności w środku ziemi, to energia wzbudzona przez tak wysokie natężenie prądu już przed 20.000 laty zniszczyłaby ziemię!4) Ziemia zasypywana jest cały czas pyłem meteorytowym z innej przestrzeni kosmicznej, którego ilość może być zmierzona. Naukowcy nie są zgodni co do faktycznej ilości, ale stwierdzono, że tysiące a nawet miliony ton pyłu osiada każdego roku na ziemi. Jeżeli dzieje się to od 5.000 milionów lat, to powinno się go znajdować na ziemi nieskończenie wiele. Ale t
akie złoża nie istnieją. Wskazywało by to na bardzo młody wiek oceanów. Przeprowadzone doświadczenie polegające na zmierzeniu poziomu niklu w oceanie i obliczeniu stosunku, w jakim nikiel został zaabsorbowany przez wodę z materiału meteorytowego wskazuje na długość czasu akumulacji równej kilku tysiącom lat, ale nie milionom. Amerykańcy naukowcy NASA obawiali się, że księżycowy statek kosmiczny lądując na księżycu utonie w ogromnej ilości pyłu, który powinien być zgromadzony w czasie milionów lat zakładanego wieku księżyca. W rzeczywistości odkryto ok. 3 mm. pyłu, co sugeruje młody wiek księżyca.5) Jak twierdzą ewolucjoniści, wiek oceanów powinien wynosić około 1.000 miliona lat, jeżeli wszelkie formy życia, które znamy, rozwinęły się ze związków chemicznych morza. Każdego roku jednak, około 27.000 milionów ton osadów jest przynoszonych z lądów i osadzonych na dnie oceanu. Jeżeli ten stosunek osadzania utrzymywał się podczas 1.000 miliona lat na jednakowym poziomie, to grubość osadów powinna wynosić około 29
,7 km, i powinna pociągnąć za sobą usunięcie z kontynentów osadów o grubości 61,14 km. W rzeczywistości jest tylko przeciętnie około 804 m osadów na wulkanicznej skale dna oceanu, podczas gdy nawet Mt. Everest znajduje się nie wyżej niż 8,8 km powyżej poziomu morza.Wiek wszechświata
Do chwili obecnej wiek wszechświata obliczany był w oparciu o założenie o prawidłowości 'Wielkiego Wybuchu', który zakłada, że wszystko zaczęło się od potężnej eksplozji tak, że do dnia dzisiejszego galaktyki oddalają się od tego pierwotnego centralnego punktu z prędkością graniczącą z prędkością światła. W trakcie analizy galaktyki i mierzenia czerwonego pasma widma wywnioskowano, że jest to efekt Dopplera, potwierdzający oddalanie się od nas galaktyk z taką ogromną prędkością.
Jednak ostatnio to stwierdzenie, a szczególnie interpretacja widma postawione zostały pod znakiem zapytania dzięki ostatnim odkryciom w USA, a także obliczeniom przeprowadzonym przez wybitnych francuskich naukowców, Jean-Claude Peckera i Jean-Pierre Vigiera. Wierzyli oni bardziej w to, że czerwone pasmo widoczne w widmie galaktyk jest wynikiem kolizji korpuskuł światła z cząsteczkami phi, które występują w obszarach skupienia materii w kosmosie. Dlatego czerwone pasmo nie jest proporcjonalne do prędkości, z którą galaktyki prawdopodobnie się oddalają, ale do ilości materii napotkanej przez cząsteczki światła na swej drodze od galaktyki. W ten sposób prędkość cząsteczek światła ulegała osłabieniu przez stale zderzanie się z innymi cząsteczkami. Jeżeli ta nowa hipoteza jest prawdziwa, to nie mamy podstaw do określania wieku wszechświata poprzez mierzenie czerwonego pasma w widmie różnych galaktyk. W każdym bądź razie, teoria 'Wielkiego Wybuchu' oparta była na obliczeniach, które podlegały marginesowi błędu rzędu 40%, a całe doświadczenie tej teorii zbudowane było w znacznym stopniu na założeniach i przypuszczalnej zgodzie opinii publicznej.Według rozwinięcia tej teorii, opracowane przez Spencera i Moona, możliwie jest, że najodleglejsze gwiazdy w kosmosie są oddalone od naszego globu tylko o ok. 20 lat świetlnych, jeśli nie brać pod uwagę zakrzywienia przestrzeni, bowiem ich światło, przed dotarciem do nas, musi przebyć długą 'drogę okrężną'.
Oto więc oczywistym staje się stwierdzenie, że współczesne teorie naukowe nie sprzyjają teorii ewolucjonizmu. Tym niemniej jest jeszcze wielu uczonych, którzy nadal w nią wierzą, nie z naukowych powodów, lecz z przekonań filozoficznych. Nawet znając fakty, wciąż twierdzą, że teoria ewolucjonizmu musi być prawdziwa, jako że
jest to jedyna alternatywa stworzenia. A stworzenie nie może być prawdą, bo jeśli nią jest, musi zatem istnieć Bóg. Jeśli zaś Bóg istnieje, musieli by zdać przed Nim rachunek ze swego postępowania. A to jest wykluczone.Pan Jezus jest Wiecznym Synem Bożym. On przyszedł jako prawdziwy człowiek "... Bóg objawiony w ciele." On zszedł z nieba, aby wykonać dzieło zbawienia. Zgubiony grzesznik może być uratowany - ty i ja. Kto wiedząc o tym fakcie zlekceważy go, temu nie można pomóc w żaden sposób. Lepiej by było takiej osobie, gdyby się nigdy nie urodziła. Chrystus nie był założycielem religii. Rzeczywiste, biblijne chrześcijaństwo nie jest ludzkim wymysłem, nie jest religią obok wielu innych. Pan Jezus obj
awił nam żywego Boga. On mógł powiedzieć: "Kto mnie widzi, widzi Ojca". (Jan 14,9) On mógł powiedzieć: "Jam jest prawda". (Jan 14,6) Czy Mahomet nakarmił 5 chlebami i 2 rybami 5000 mężów? Czy Budda uzdrawiał ślepych, Konfucjusz wskrzeszał z martwych? Oni wszyscy zostali złożeni w grobie tak, jak każdy śmiertelnik i tak już pozostali. Tylko jeden zmartwychwstał, Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel Świata! On mógł o sobie powiedzieć: "Jam jest zmartwychwstanie i życie". Czy ktoś kiedykolwiek odważył się tak o sobie powiedzieć? Jezus rzekł do Piłata: "Ja się narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy kto jest z prawdy, słucha głosu mego" (Jan 18, 37). Czy Ty słuchasz Jego głosu? On chce Tobie dać prawdziwy pokój, wieczną radość i mieszkanie w domu Ojca. Ugnij się przed Nim, wyznaj swoje grzechy i uwierz, że On także dla Ciebie spełnił dzieło wykupienia. "Kto wierzy w Syna ma żywot wieczny" (Jan 3,36)Zapoznaj się dokładniej z
Bożym Prostym Planem Zbawienia. A jeżeli będziesz miał jakiekolwiek pytania, lub pragnienie aby rozpocząć regularne studium Pisma Świętego, albo otrzymać bezpłatnie Nowy Testament Pana Jezusa Chrystusa, napisz do nas: CMS - Chrześcijańska Misja; skrytka pocztowa nr 328; PL 50 - 950 Wrocław 2; Polska.
Jeśli lubisz rozdawać traktaty z ewangelią łaski Boż ej zajrzyj tu:č |
Kim jesteśmy i w co wierzymy?
Zgromadzamy się jako Chrześcijanie, w prostocie tylko do imienia naszego Pana Jezusa Chrystusa, i nie mamy żadnych denominacyjnych powiązań (1 Koryntian 1:9-10).
Jesteśmy znani jako "bracia", imię jakiego używał dla nas Sam Pan Jezus (Ew. Łukasza 8:21, Hebrajczyków 2:11-12).
Wierzymy, że Biblia jest natchnionym Słowem Bożym (2 Tymoteusza 3:16) w którym On Objawił Siebie i Swoje zamysły - swoim stworzeniom (Hebrajczyków 4:12-13).
Wierzymy że każdy potrzebuje Zbawiciela, i że Biblia przedstawia Tego Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa, Który dokonał doskonałego przebłagania za nasze grzechy na krzyżu Golgoty (Rzymian 3:23, Dzieje Ap. 13:38-39, 1 List Jana 5:12-13). Ponadto, wierzymy, że wszyscy którzy przyjmą poselstwo Ewangelii są "narodzonymi na nowo" (1 List Piotra 1:23), zapieczętowanymi przez Ducha Świętego (Efezjan 1:13), członkami Ciała Chrystusowego (1 Koryntian 12:12-13).
Wierzymy, w ponowne przyjście Pana Jezusa Chrystusa, po Jego Oblubienicę, czyli Zgromadzenie. Jego Powrót może nastąpić w każdej chwili (1 Tesaloniczan 4:13-18, Efezjan 5:25-27). Oczekując tej błogosławionej nadziei (Tytusa 2:13), także wierzymy, że największą potrzebą każdego człowieka i całego świata jest powrót do nauki Słowa Bożego, przez którą jedynie jest możliwe duchowe przebudzenie (Hebrajczyków 4:12).
Głosimy Chrystusa Ukrzyżowanego za nasze grzechy, Wzbudzonego dla naszego usprawiedliwienia i Powracającego ponownie w celu zabrania Jego Zgromadzenia (Kościoła) do domu Ojca (1 Koryntian 15:3, Rzymian 4:25, 1 Tesaloniczan 4:13-17, Ew. Jana 14:1-3, Hebrajczyków 9:24-28).
Ci więc, którzy przyjęli Słowo Jego, zostali ochrzczeni ... i trwali w nauce apostolskiej i w społeczności, w łamaniu chleba i w modlitwach. ... Pan zaś codziennie przydawał zborowi tych, którzy mieli być zbawieni. (Dzieje Ap. 2:41-47)